Co 2 lata, 30 czerwca, Putin zaprasza przedstawicieli
rosyjskich ambasad, by zaprezentować im aktualne
stanowisko rządu i zadania stojące przed rosyjską dyplomacją. Część nieoficjalna to spotkanie „za
zamkniętymi drzwiami”. Sprawozdanie z części oficjalnej dla narodu i zagranicy w
pierwszym programie telewizji zaprezentował Michaił Akinczenko.
Zdaniem prezydenta trwa walka mocarstw o dominację na świecie na wszystkich polach, co objawia się m.in. „wtrącaniem się do spraw wewnętrznych innych państw, prowokowaniem regionalnych konfliktów i tzw. kolorowych rewolucji”. Putin oskarżył Zachód o stosowanie siły, zamiast dyplomacji. Spowodowało to rozkwit terroryzmu oraz próbę sztucznego wprowadzenie demokracji w krajach rządzonych przez dyktatorów, co z kolei doprowadziło do konfliktów zbrojnych. Kwestię Ukrainy prezydent chce nadal rozwiązywać "wyłącznie w formacie normandzkim przy udziale USA". Uważa, że właściwie zakończyło ją porozumienie Mińskie (obaj z Ławrowem uznali je za wspaniały sukces), a „obwinianie Rosji o jakiś udział w tym kryzysie pogorszy i tak niezdrową sytuację w Europie”. Co do Polski i krajów sąsiednich, według Putina, we Wschodniej Europie bazy rakietowe zaczęto stawiać już dawno pod pretekstem zagrożenia ze strony Iranu i „budowane są również obecnie”. Zacytujmy prezydenta: „oskarżają nas o wojskową aktywność. Gdzie? Tylko na swoim terytorium”. Tymczasem „w Polsce i Krajach Bałtyckich rozmieszczane są siły szybkiego reagowania, arsenały napełniane są bronią ofensywną . Wszystko mamy jednak pod kontrolą, wiemy jak adekwatnie reagować i będziemy reagować, oczywiście w przyszłości”. Wrogowie chcą wciągnąć Rosję w wyścig zbrojeń, „ale do tego nie dojdzie, choć nie okażemy słabości”. Zaznaczył, że Rosja w żaden sposób nie wtrącała się w proces Brexitu, ale teraz chce zobaczyć "jak zasady demokracji w Anglii będą realizowane w praktyce”. Podkreślił „kto włada informacją – włada światem, a zdarzeń nie ma, jeżeli o nich nie napisze prasa” (a więc są, gdy napisze?) Nakazał podtrzymywać wszystkimi siłami (czytaj: nie żałować pieniędzy) rosyjskie mass media za granicą i przeciwstawić się zdecydowanie monopolowi mediów zachodnich. „Nie wolno dopuścić do kłamstw na temat Rosji i fałszowania naszej historii”. Z Ameryką może Rosja rozmawiać wyłącznie z pozycji równorzędnego partnera. Jak ten program przełożyć na realia? Wojskowa aktywność „wyłącznie na swoim terytorium” nijak się ma do tak niedawnych stwierdzeń tegoż Putina, że zrobi z Syrii „bolszoj Stalingrad” i chwalenia się, że akcja w Syrii pozwala Rosjanom sprawdzić sprzęt i ludzi w warunkach bojowych. Dwie wojny w Czeczenii, wojny w Abchazji i Osetii, wspieranie Donbasu i naciski na włączenie Ukrainy do Unii Euroazjatyckiej oraz zajęcie Krymu trudno uznać wyłącznie za „sprawy wewnętrzne”. Jak Putin traktuje UE świadczy ów format normandzki, pomijający zarówno Unię jak Polskę graniczącą z Ukrainą oraz spełniający oczekiwania Kremla i ustalony w jego ramach układ Miński. Wycofywanie się Rosji z „wyścigu zbrojeń” jest sprzeczne z codzienną informacją o nowych rakietach, okrętach i manewrach. Za istotne, choć wzajemnie sprzeczne, można uznać pogróżki pod adresem NATO i deklarację rezygnacji z „wyścigu zbrojeń”, a za całkiem realne – ogromne pieniądze na wspieranie rosyjskiej propagandy za granicą (własnej i obcej) oraz nasilenie działań dyplomatycznych mających zapewnić Rosji status supermocarstwa.
Zdaniem prezydenta trwa walka mocarstw o dominację na świecie na wszystkich polach, co objawia się m.in. „wtrącaniem się do spraw wewnętrznych innych państw, prowokowaniem regionalnych konfliktów i tzw. kolorowych rewolucji”. Putin oskarżył Zachód o stosowanie siły, zamiast dyplomacji. Spowodowało to rozkwit terroryzmu oraz próbę sztucznego wprowadzenie demokracji w krajach rządzonych przez dyktatorów, co z kolei doprowadziło do konfliktów zbrojnych. Kwestię Ukrainy prezydent chce nadal rozwiązywać "wyłącznie w formacie normandzkim przy udziale USA". Uważa, że właściwie zakończyło ją porozumienie Mińskie (obaj z Ławrowem uznali je za wspaniały sukces), a „obwinianie Rosji o jakiś udział w tym kryzysie pogorszy i tak niezdrową sytuację w Europie”. Co do Polski i krajów sąsiednich, według Putina, we Wschodniej Europie bazy rakietowe zaczęto stawiać już dawno pod pretekstem zagrożenia ze strony Iranu i „budowane są również obecnie”. Zacytujmy prezydenta: „oskarżają nas o wojskową aktywność. Gdzie? Tylko na swoim terytorium”. Tymczasem „w Polsce i Krajach Bałtyckich rozmieszczane są siły szybkiego reagowania, arsenały napełniane są bronią ofensywną . Wszystko mamy jednak pod kontrolą, wiemy jak adekwatnie reagować i będziemy reagować, oczywiście w przyszłości”. Wrogowie chcą wciągnąć Rosję w wyścig zbrojeń, „ale do tego nie dojdzie, choć nie okażemy słabości”. Zaznaczył, że Rosja w żaden sposób nie wtrącała się w proces Brexitu, ale teraz chce zobaczyć "jak zasady demokracji w Anglii będą realizowane w praktyce”. Podkreślił „kto włada informacją – włada światem, a zdarzeń nie ma, jeżeli o nich nie napisze prasa” (a więc są, gdy napisze?) Nakazał podtrzymywać wszystkimi siłami (czytaj: nie żałować pieniędzy) rosyjskie mass media za granicą i przeciwstawić się zdecydowanie monopolowi mediów zachodnich. „Nie wolno dopuścić do kłamstw na temat Rosji i fałszowania naszej historii”. Z Ameryką może Rosja rozmawiać wyłącznie z pozycji równorzędnego partnera. Jak ten program przełożyć na realia? Wojskowa aktywność „wyłącznie na swoim terytorium” nijak się ma do tak niedawnych stwierdzeń tegoż Putina, że zrobi z Syrii „bolszoj Stalingrad” i chwalenia się, że akcja w Syrii pozwala Rosjanom sprawdzić sprzęt i ludzi w warunkach bojowych. Dwie wojny w Czeczenii, wojny w Abchazji i Osetii, wspieranie Donbasu i naciski na włączenie Ukrainy do Unii Euroazjatyckiej oraz zajęcie Krymu trudno uznać wyłącznie za „sprawy wewnętrzne”. Jak Putin traktuje UE świadczy ów format normandzki, pomijający zarówno Unię jak Polskę graniczącą z Ukrainą oraz spełniający oczekiwania Kremla i ustalony w jego ramach układ Miński. Wycofywanie się Rosji z „wyścigu zbrojeń” jest sprzeczne z codzienną informacją o nowych rakietach, okrętach i manewrach. Za istotne, choć wzajemnie sprzeczne, można uznać pogróżki pod adresem NATO i deklarację rezygnacji z „wyścigu zbrojeń”, a za całkiem realne – ogromne pieniądze na wspieranie rosyjskiej propagandy za granicą (własnej i obcej) oraz nasilenie działań dyplomatycznych mających zapewnić Rosji status supermocarstwa.
Komentarze
Prześlij komentarz