

Muzea Holokaustu na całym świecie po pierwszych doświadczeniach zabroniły wstępu grającym i umieszczania pokemonów na ich obszarze. Ponieważ przewiduje się, że pod koniec tygodnia gra dotrze do Rosji, nieszczęsnego Pieskowa zarzucono pytaniami, co będzie gdy obok Putina na Kremlu zagoszczą pokemony oraz tłumy ludzi usiłujących je upolować? Czy uważałby to za formę protestu przeciw władzy? Czy będą zakazy i jak będą egzekwowane? itp. Okazało się, że jeszcze nie ma odgórnych dyrektyw, więc tylko mógł stwierdzić "jeszcze gra nie dotarła na terytorium Rosji, więc to nie nasz problem. Nie jestem w stanie autorytatywnie odpowiedzieć, jakie będą decyzje. Kreml jest otwarty dla zwiedzających, którzy chcą poznać skarby rosyjskiej kultury, nie powinien być postrzegany wyłącznie jako miejsce tłumnych polowań na pokemony". Ciekawe, czy i jak Putin sobie poradzi z sympatycznym, choć niepożądanym sąsiedztwem wirtualnych stworków, bo ani chybi ktoś wcześniej czy później mu je zafunduje. Czy to jest ta "wojna cyfrowa" mająca mu przynieść panowanie nad światem?

Tymczasem jeszcze przed wejściem gry na rynek rosyjski w pobliżu GIBDD (Inspekcja Nadzoru nad Bezpieczeństwem Ruchu Drogowego MWD) w służbowym aucie znaleziono pokemona (szczurka), a obok poke-stop, czyli punkt gdzie będzie ich więcej... Pokemona usunięto, ale czy odtąd rosyjska policja dostanie nowe zajęcie -- szukanie pokemonów?
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń