Przejdź do głównej zawartości

Czto takoje charoszo czto takoje płocho w polityce Rosji według Putina



Zgodnie ze znanym wierszykiem Majakowskiego, Władimir Władimirowicz  stwierdził „u mienia siekretow niet” i wyjaśnił przystępnie  „czto takoje charoszo, czto takoje płocho” (co to znaczy dobrze, a co znaczy źle) w odniesieniu do przeszłej i obecnej polityki rosyjskiej.
 3 lutego 2016 r. prezydent Putin spotkał się z aktywem Klubu Liderów, nieformalnej organizacji zrzeszającej przedsiębiorców z 40 regionów Rosji. Wyłożył tam  główne założenia  ideowe  rosyjskiej polityki współczesnej i historycznej. Odwołując się do swoich wypowiedzi w Klubie Wałdajskim stwierdził, że  "główną sprawą scalającą Rosję  powinien być patriotyzm, idea nacjonalizmu. Wszyscy muszą  starać się wzmocnić kraj. Tylko silne państwo może zapewnić ludziom dobrobyt.  To co w Anglii i USA było zawsze  normalne – patriotyzm – w Rosji budziło spory i było ośmieszane”. Wg Putina (cytuję)   „śmianie się z patriotyzmu było przyjęte w Rosji  w początkach XX w., w przeddzień pierwszej rewolucji i w czasie wojny rosyjsko-japońskiej (zdjęcie obok). Wiadomo, że cesarz Japonii otrzymywał z Petersburga kartki z pozdrowieniami od Rosjan świętujących zwycięstwo japońskiej armii i floty. 
 W rezultacie wyśmiewania patriotyzmu strzelano do setek rosyjskich policjantów, urzędników, sędziów, a nawet do ministrów. Rosyjska armia w przeddzień I wojny światowej była niedofinansowana, a oficerowie nieomal głodowali”.  Dalsza historia (bolszewików) w ujęciu Putina przedstawia się tak: „ Armię rozłożyli. Wojnę przegrali i to  z przegranymi Niemcami. Carat obalono, dokonano rewolucji i utworzono ZSRR. (Litościwie pominął, że wojnę z Polską też przegrali).  Wrócono do patriotyzmu, ale radzieckiego. Nie chodziło w nim o miłość do ojczyzny jako takiej, ale do ideologii i obowiązującej doktryny politycznej. Miłość do ziemi rodzinnej w całej jej historycznej wielkości przywrócił dopiero Stalin, jako nową formę praktycznego patriotyzmu. Bez patriotyzmu pojmowanego jako miłość do kraju ojczystego, rodzinnej ziemi nie zwyciężylibyśmy”.  Pod koniec  istnienia ZSRR (nota bene, czemu dopiero pod koniec?) wg Putina, zaczęły pojawiać się  kwestie granicy „ojczyzny”:  „Pytano, co jeszcze jest (rosyjską) ojczyzną, jaka republika, jaki kraj?” I dalej prezydent  podsumowuje „Tak, czy inaczej w walce z już niesprawnym radzieckim systemem politycznym i ekonomicznym rozwalono sam kraj – wielką Ojczyznę, Rosję. Przecież patriotyzm w tym ogromnym kraju nie był modny”.  Okres przemian po rozpadzie ZSRR, wg Putina, to czas budzenia się patriotyzmu, ale bez pomysłu na sposób jego praktykowania. „Kiedy narodowej idei zaczęły szukać uczelnie i ośrodki intelektualne nie tylko nic nie znaleziono, ale jeszcze niedawno słowo patriota  traktowano jako obelgę.”  Teraz patriotyzm stanowi  „punkt oparcia i podstawę rozwoju kraju”.  Kończąc stwierdził „pracujemy dla kraju, nie jako abstrakcji sprowadzającej się, jak to było w czasach radzieckich, do wymagań władzy. Kraj – to ludzie. Innej idei nie trzeba wymyślać, bo ona istnieje”.
 Redakcja Wiesti podsumowała wypowiedzi prezydenta stwierdzeniem, że choć działanie dla  dobra kraju każda partia pojmuje inaczej, istnieje wspólny mianownik – patriotyzm.
Zaprezentowaną wykładnię polityki historycznej i współczesnej Putina sprowadzić można do tezy: dobre to, co wzmacnia kraj, poszerza jego obszar,  ludność, potęgę i siłę. Nieistotne, komunizm, czy carat, nieważne kosztem kogo i jakimi środkami – gdy władze  służą krajowi są dobre, gdy go osłabiają i przegrywają wojny – złe.   Idea może i z punktu widzenia wielu rządów słuszna, ale w ujęciu rosyjskim nie da się uniknąć sprzeczności. Dobry Stalin może nie wykończył w obozach Rosjan „wsiech do odnowo”, jak głosi znana pieśń, ale przecież nie zrezygnował z potępianego przez Putina Leninowskiego terroru.  Zwalczanie caratu osłabiało kraj,  caratowi z kolei zarzuca się np. nieinwestowanie w Armię, która nie kochała przecież socjalistów i komunistów.....Poza tym "Rosja w całej jej historycznej wielkości" obejmowała wiele krajów dziś niepodległych... Pozostaje zgodzić się z poprzednią opinią Redakcji: skoro z czerwonego terroru i bezprawia we Francji, czy Chinach zrobiono idee wolności i braterstwa, to znaczy, że sprzeczności nie wadzą i w polityce  realnej i historycznej.

Komentarze