Przejdź do głównej zawartości

Widziane z Estonii...



Podczas serii wykładów dla  uczniów i studentów szkół i uniwersytetu Narwie i w wywiadzie   
telewizyjnym dla stacji ETV+ (zob. wpis poprzedni) były minister obrony Estonii Ants Laaneots omówił  również problemy związane z zagrożeniem krajów Bałtyckich ze strony Rosji oraz bezpieczeństwem Europy.  Znalazło to odbicie w estońskiej (estońsko- i rosyjsko- języcznej) prasie oraz w Internecie,  gdzie zaprezentowano opinie generała. Laaneots przypomniał, że „po 1992 r.  nastąpiło ostre ograniczenie liczebności wojsk NATO i przejście na armię profesjonalną. W Europie Zachodniej pozostawiono symboliczne jednostki specjalne,  z myślą o misjach pokojowych, niezdolne ani do obrony swoich krajów, ani obrony kogokolwiek (…) Rzeczywisty udział  Europy Zachodniej w NATO nie przekracza obecnie  22%, więc oskarżenia Moskwy dotyczące agresywnej polityki Paktu to nonsens i propaganda. Sojusz nie jest zdolny i długo jeszcze nie będzie zdolny, do takiego działania, poza tym Europa zbyt dobrze się czuje, aby ryzykować udział w jakichś wojnach”. Generał nie  zgodził się, że obecność Amerykanów „prowokuje Rosję".   „Liczba wojsk w rosyjskim Zachodnim okręgu wojskowym wzrosła już  do 10 tys., niedawno zaczęto tam przerzucać wojska pancerne, przystosowane do zajmowania terenu”. Rosji ze strony NATO nic nie grozi, z czego zdaje sobie sprawę. Obecność Amerykanów w Estonii jest pożądana tylko dlatego,  ponieważ uświadamia Putinowi, iż Estonia to kraj NATO. Prowadząca telewizyjny wywiad  dziennikarka akcentowała liczne więzi Estońskich Rosjan z krajem pochodzenia.
 Laaneots  zwrócił uwagę słuchaczy na dokument „Nowa rosyjska doktryna państwowa”  ( m.in. omówiony w książce „Projekt Rosja” wydawnictwa Eksmo), który  zakłada odzyskanie przez Rosję pełni wpływów z okresu Zw. Radzieckiego. Polityka Putina potwierdza  założenia tej koncepcji  – generał przypomniał, że  „przez 15 lat władzy Putina były 3 wojny o tereny postradzieckie”. Zwrócił uwagę na prowadzoną przez Rosję wojnę hybrydową sprowadzająca się do dezinformacji, politycznej propagandy, nacisków ekonomicznych oraz uaktywnienia służb specjalnych. Na pytania studentów  o rzetelne źródła informacji generał odrzekł, że „wszyscy mniej lub bardziej kłamią. Aby wyrobić sobie opinie trzeba czytać strony www nie będące pod wpływem oficjalnych mediów, uwzględniać  różne stacje telewizyjne – rosyjskie, CNN, estońskie, białoruskie, ukraińskie itp. Porównujcie teksty, próbujcie myśleć samodzielnie”. Po wykładzie (jak mówi reporterka prasowa Swietłana Zajcewa) spytałam, który  faktów zrobił na was największe wrażenie?    Okazało się, że informacja, że w wojnie z Ukrainą poległo 17 tys. rosyjskich żołnierzy. Na pytanie o co nie zdążyliście spytać? Jeden z młodych ludzi odpowiedział „ Czy wojna blisko?”

Komentarze