
Przez kilka dni (co jak na ten
portal, to długo) przez rosyjskie rządowe Wiesti udostępniano wywiad Alisy
Blincowej z rosyjskim „obrońcą praw człowieka” (prawozaszczitnik) z Estonii --
Siergiejem Sieriedienko (zdjęcie obok) oraz
prezentowano wypowiedź oficera rezerwy i pisarza estońskiego Andreja
Chwostowa dotyczącą Estonii. Tytuł pierwszego wywiadu
„Gdyby nie czynnik zewnętrzny, Rosjan w
Estonii dawno by wyrżnięto” sugeruje jakieś krwawe porachunki narodowościowe.
Okazuje się, że w Estonii panuje
„histeria wojenna”, bo
ludzie
liczą się z
możliwością „agresji
rosyjskiej”.
Przyczyniają się do tego,
zdaniem Sieriedienko,
propagandowe kłamstwa rządu: premier Estonii,
uważa, że Malezyjski Boeing został strącony przez Rosjan, rosyjska łódź
podwodna naruszyła przestrzeń
wodną Szwecji,
a na Ukrainie ginęli nie tylko jej mieszkańcy, ale również
rosyjscy żołnierze. Oczywiście na to wszystko
„niet dokazatelstw”
(nie ma żadnych
dowodów).
Sieriedienko odpowiada żartem,
że
takie poglądy,
równoznaczne są z podzielaniem opinii, że „w
Syrii nie ma rosyjskich wojsk lądowych, bo wszyscy Rosjanie wyginęli w walkach
na Ukrainie”. Obecne elity estońskie,
zdaniem tego
„obrońcy praw człowieka”,
kłamią, bo chcą się utrzymać przy władzy i
brak im poczucia odpowiedzialności za naród, czego dowodem jest wypowiedź
prezydenta Estonii
„nie jest naszą
winą, że chcemy wolności”. Sieriedienko (i cytujące go rosyjskie serwisy
rządowe) głoszą explicite, że
Estończycy
„tylko dlatego nie
wyrzynają
Rosjan, że
wiedzą, że zostaliby za to ukarani”.
Potwierdzeniem
tej opinii, wg
autorki wywiadu, ma
być
filmik reklamowy sprzedaży czarnego
chleba Easti Pagar, odwołujący się
do
czasów II wojny światowej, na
którym Estończyk zabija żołnierza Armii Czerwonej i teutońskiego rycerza. Duża
część artykułu poświęcona jest działalności wydawniczej i antyrządowej
Sieriedienko i jego kolegów w obronie praw
Rosjan w
samej Estonii, w
Rosji, w społecznościowych sieciach i na
forum ONZ.
Wynika z tego, że Sieriedenko
spotyka się w Rydze i Tallinie z myślącymi podobnie jak on, do woli krytykuje rząd
Estonii na różnych forach,
pisze książki
i przypisuje rządowi i obywatelom Estonii chęć wyrżnięcia znacznej części
własnych obywateli, przy czym jego osobiste odczucia i domniemania traktowane
są przez rosyjski serwis rządowy z całą powagą
jako
rzeczywistość. Duże zgromadzenie rosyjskiego wojska, w tym piechoty i
czołgów w pobliżu granicy, podobnie jak wypowiedzi Putina o restauracji „przestrzeni
postradzieckiej” muszą niepokoić rząd Estonii.
Niewątpliwie występują tam
konflikty narodowościowe i odwołania
historyczne. Jednak lansowanie poglądów Sieriedienko
w Rosji nie wskazuje na pokojowe zamierzenia
Moskwy wobec tego kraju.

Powodem cytowania przez Wiesti rozmowy
dziennikarki
Vikerraadio z estońskim
oficerem rezerwy i pisarzem Andrejem Chwostowem
(zdjęcie obok) było zwolnienie z pracy strażaka S. Mien’kowa za niecenzuralne, chamskie
żarty w sieci www, parodiujące obchody
święta niepodległości Estonii. Zdaniem Chwostowa, dowiedzieliśmy się dzięki temu,
co naprawdę myśli prosty Rosjanin. Nie wierzy on w swój kraj i jego armię, a
pytających
o patriotyzm Estończykom
mówi, co chcą usłyszeć. Estońskie siły obrony sprawdzają się na zagranicznych
misjach w Afganistanie i w Iraku, ale nie sprawdzą przy konieczności obrony
ojczyzny.
O Estonię nie będą
walczyć.
Zdaniem Chwostowa, jeżeli nawet
walczyliby, to
wiele ważnych w czasie
wojny stanowisk zajmują tacy Rosjanie jak Mien’kow, którzy od zawsze byli wrogo
nastawieni do koncepcji niepodległej Estonii, a żadna kontrola ich nie jest w
stanie
zidentyfikować. Gdy Chwostow
dowodził oddziałem wojskowym jedną trzecią jego podkomendnych stanowili
Rosjanie, którzy w najlepszym wypadku w razie konfliktu zachowaliby postawę
neutralną.
Jego zdaniem, zwłaszcza starsze
pokolenie Rosjan jest bardzo krytycznie nastawione do rządu Estonii.
Autorka artykułu w Wiestiach przypomina, że w
Estonii żyje 400 tys. Rosjan z pochodzenia,
przy czym 87,7 tys. z nich
nie
uzyskało
pełnego obywatelstwa i prawa
głosowania. 29% obywateli za ojczysty język uważa rosyjski, tym językiem mówią
też przedstawiciele innych
narodowości
mieszkających w Estonii, chociaż nie jest to język urzędowy.
Nie wiadomo
jednak czy rozszerzenie praw Rosjan i uznanie
rosyjskiego za język urzędowy zmieniłoby postawę niechętnych wobec Estończyków
Rosjan i wpłynęło na plany Putina powrotu Rosji do „przestrzeni postradzieckiej”?
Komentarze
Prześlij komentarz