Przejdź do głównej zawartości

Być oceanografem.....



Kto od dłuższego czasu śledzi nieustanne wojskowe parady, apele, pokazy sprzętu itp. w rosyjskiej telewizji i serwisach rządowych, dostrzega ogromną rolę  kierunku „na Arktykę”.  Osoba  niezorientowana mogłaby pomyśleć, że Rosja otoczona jest wieczną zmarzliną, a od strony bieguna północnego już płyną  lodołamacze, torując drogę wrogiej, zagrażającej Rosji,  flotylli.  Przystojni oficerowie i dziarscy żołnierze rosyjscy ubrani w dostosowane do warunków arktycznych stroje efektownie się prezentują w telewizji w roli „obrońców ojczyzny” na tle  coraz to nowszych okrętów. Chodzi o ogromne bogactwa naturalne znajdujące się pod dnem morskim. Roszczą do nich pretensje oprócz Rosji Amerykanie, Duńczycy, Norwegowie, Kanadyjczycy a nawet… Chińczycy. Rosjanie już w 2007 r. w pobliżu bieguna północnego umieścili swoją flagę. Dzisiaj pretensje Putina do miliona kilometrów kwadratowych dna arktycznego morza niepodziewanie, choć pośrednio,  wsparł premier Kanady – Justin Trudeau. Powiedział  „jak nieprzyjemny nie byłby pan Putin nie oznacza to, że się myli”. Amerykanie uważają, że bliżej do bieguna jest z Alaski, Duńczycy – że z Grenlandii. Rosja już w 2011 r. wnosiła  do ONZ petycje o włączenie szelfu  Grzbietu Łomonosowa  do Federacji Rosyjskiej. Teraz  wnioskują o dużo dalsze tereny. Premier Kanady uważa, że kwestię powinni rozstrzygnąć oceanografowie i towarzystwa naukowe. Cóż,  naukowcy z pewnością okażą się bezstronni i obojętni wobec pokus finansowych i gróźb, a  władze Rosji w przypadku niepomyślnego werdyktu pogodzą się z decyzją  badaczy dna morskiego.

Komentarze