
Gdzieś w jakimś miasteczku w
Krasnodarskim Kraju odnowiono stojący
wśród drzew zaniedbanego parku pomnik Lenina. Miejsce, sądząc po
zdjęciach, było
ustronne,
miasto pewnie biedne, więc
nie zatrudniono nikogo wybitnego.
I monument
stałby sobie spokojnie, gdyby ktoś
nie
wrzucił
jego podobizny do sieci.
Autor zdjęcia przezornie nie podał dokładnej lokalizacji pomnika, ale w
sieci wszystko szybko uzyskuje drugie życie. To arcydzieło sztuki
rzeźbiarskiej zachwyciło nie tylko tysiące Rosjan, ale i Iwana Urganta, najbardziej znanego w Rosji showmana na tyle, że zdjęcia owego pomnika ze złośliwym komentarzem (usta wydyma w celu przywołania dzieci, a ręką
kogoś odpycha) zaprezentował w swojej
audycji „Wieczernij Urgant” nadanej 11 marca 2016 r.

Portret twarzy wodza
uwiecznionego w betonie
włączył też
komputerowo do kopii obrazka ze znanego znaczka przedstawiającego Marksa i
Engelsa (w oryginale był i Stalin; zdjęcie obok) komentując, że Lenin ma na nim
minę jakby pozował do modnego selfie. Prawdę
mówiąc rzeczywiście wódz rewolucji na pomniku usta ułożył w tzw. „kaczy
dzióbek”, co nadało mu wygląd małpoluda, a jego ręka ma nieanatomiczny kształt
i jest nienaturalnie wykrzywiona.
Rzecz minęłaby bez echa, gdyby nie fakt, że w
Kraju Krasnodarskim w latach 2009-2012 działała organizacja non
profit, potem zarejestrowana jako partia polityczna „Komuniści w Rosji”, opozycyjna wobec komunistów Ziuganowa. Prezentująca ją grupa 14 osób postanowiła wylansować
się przed lokalnymi wyborami zaczynając od nagłośnienia na cały świat akcji podjętej
w obronie drogiej im pamięci Lenina, skierowanej przeciw Urgantowi.

Zważywszy
międzynarodową popularność showmena odniosło to pożądany skutek. Wszystkie
media na świecie o sprawie napisały. Wprawdzie komuniści nie postulowali jeszcze spalenia
Wani Urganta żywcem na stosie,
ale to już
wygląda na przeoczenie. Do generalnego prokuratora Rosyjskiej Federacji Jurija
Czajki wniesiono sprawę przeciw Urgantowi i jego koledze oraz pierwszemu
kanałowi tv o „podżeganie do społecznej nienawiści etnicznej”
oraz „obrażanie uczuć osób, którym droga jest
pamięć o Leninie”. Poza tym do telewizji wysłano żądanie rezygnacji
z
„Wieczierniego
Urganta”, całkowitego i na zawsze zwolnienia z pracy obu autorów audycji, a
od
gubernatora regionu domagano się,
aby
zagwarantował, że nigdy nie zgodzi
się, aby ktoś z nich kiedykolwiek pracował lub odpoczywał na terenie
Krasnodarskiego Kraju. Poza tym żądano, aby Urgant z kolegą „publicznie
pokajali się
przed Władimirem Iljiczem i
narodem Kubania”. Jakby tego było mało, wystosowano list do… babci Wani,
żądając od niej, aby jako była członkini partii komunistycznej oficjalnie
potępiła wnuka i
na zawsze się go
wyrzekła. 86-letnia Nina Urgant to wybitna
aktorka filmowa – przez pół wieku (od 1954 r.), nieomal bez przerwy grała w
jakichś filmach, a jeszcze w 2004 roku -- w serialu. Bóg wie, czym się to
skończy. Na razie Iwan Urgant
w audycji
14 marca, powołując się na prawosławie, prosił wszystkich obywateli Kubania o
przebaczenie. Babcia, którą nota bene ubiegłego roku wnuk zawiózł do najlepszych
klinik Izraela,
orzekła, że
to sprawa komunistów,
Wanię kocha i ani myśli się go wyrzekać.
Najciekawsze, że nie wiadomo gdzie był zlokalizowany i co się stało z feralnym
pomnikiem wodza rewolucji. Autor zdjęcia zastrzegł sobie anonimowość, czemu
trudno się dziwić.
Komuniści negują
realne istnienie monumentu. Ponieważ są w
sieci różne zdjęcia tego pomnika wrzucone wcześniej, pewnie istnieje.
Na razie go szukają. Czyżby Urgant uległ
prowokacji? A może miejscowi komuniści po awanturze medialnej bez rozgłosu
rozebrali postument?
Nota bene, najlepszy pomysł na pomnik Lenina mieli artyści w Bukareszcie (zdjęcie najniższe). Głowę wodza zastępuje pęk rozrzuconego kwiecia w pąkach. Kto chce widzi w tym początek pięknych idei,które rozkwitną i obejmą przestrzeń, kto inny -- hydrę z głowami węża. Nowoczesne, artystyczne, niebanalne i ideowo każdego zadowala i nikt nie może zarzucić niewłaściwej miny.
Komentarze
Prześlij komentarz