Przejdź do głównej zawartości

Prawa obywatelskie Romów w interpretacji Rosji



Wiesti i  Rosja i, za pośrednictwem mediów,  część Europy, przez tydzień (od 10 do 18 marca 2016 r.) żyły sprawą buntu Cyganów (wg Rosjan)  czy Romów (dla innych nacji) we wsi Plechanowo w obwodzie Tulskim. Rządowe Wiesti  i telewizja nawet propagowaniu światłych myśli przywódców nie poświęciły w tym tygodniu  tyle miejsca, co  relacjonowaniu, niekiedy parę razy dziennie,  owej awantury.  Wszystko zaczęło się od uszkodzonej rury gazowej, do której dostała się woda, przez co spadło ciśnienie gazu dostarczanego do 400 domów przy 11 ulicach owego Plechanowa. Sprowadzone służby techniczne stwierdziły „dziesiątki nielegalnych odwiertów”, tj.  istnienie sieci doprowadzającej gaz do domów i sklepu na osiedlu cygańskim.  Jak wyjaśniły firmy dostarczające gaz, legalnego przesyłania tego surowca i wnoszenia opłat nie można było załatwić, bo cyganie wybudowali  domy w 1960 r., czyli ponad pół wieku temu i za cichą zgodą ówczesnych władz, nie dość, że  na ziemi niczyjej, ale bez dostatecznej liczby zezwoleń. Dotąd nie ustalono do kogo owa ziemia należy i nie zanosi się, aby  sądy w najbliższej dekadzie zainteresowały się tą sprawą. Do nikogo, znaczy i nie do Cyganów. Władze miały podstawę, aby wieloletnie starania o doprowadzenie gazu do domów Cyganów ignorować.  Kiedy  więc ludziom na największym w Rosji, jak twierdzą Wiesti, osiedlu Romów odcięto gaz, robotników, którzy to robili  Cyganie zaatakowali.  Nielegalny gazociąg  prawdopodobnie funkcjonował  tu od paru  dziesięcioleci. 
Władze w Tule i naczelnik MWD ds.  przeciwdziałania ekstremizmowi  zadziałali „zdecydowanie i ostro” wysyłając uzbrojone po zęby oddziały OMON do stłumienia rebelii gromady cywilów w znacznej części złożonej z  bab i dzieciaków  (zob. zdjęcia). Ponieważ niszczenie kolejnych nielegalnych gałęzi rurociągu też spotkało się z protestami Romów,  robót pilnowało 500 uzbrojonych ochroniarzy. Przy okazji ludźmi z „taboru” zajęły się urzędy ds. imigrantów i  lokalne władze wszelkiego sortu – sprawdzano ich zameldowanie, życiorysy i co tylko się dało.  Dowiedzieli się też, że sąd zaocznie stwierdził iż ponieważ  domy zbudowali ich pradziadowie nielegalnie,  kazał je rozebrać do 28 lutego br. Nie wiedzieli, nie byli na rozprawach, nie mieli adwokata – tym gorzej dla nich. Pism też pewnie nie dostarczono ...
Po awanturze cztery osoby aresztowano za „niepodporządkowanie się poleceniom policji”, wypuszczono je zresztą po 3 dniach do domu ograniczając się do kary pieniężnej.  Kolejne posiedzenie sądu w sprawie rozbiórki domów wyznaczono na 22 marca. Zapowiedziano, że jeżeli właściciele nie rozbiorą w wyznaczonym terminie swoich domostw, władze wyślą buldożery do  zrównania ich z ziemią.  Zapowiedzi zniszczenia 121 budynków towarzyszą obietnice, że „plan zagospodarowania” osiedla przewiduje zwartą   zabudowę z mieszkaniami dla Cyganów.   Zabawnie brzmi stwierdzenie p.o. gubernatora obwodu Tuły, że „siły bezpieczeństwa napotkały na opór zagrażający ich życiu, co jest niedopuszczalne”  groźnie,  że „do powtórki przeciwstawienia się  prawu i siłom porządku nigdy nie dopuścimy”, a ironicznie, że „dbamy o przestrzeganie praw obywatelskich, których nie wolno naruszać, a władze zawsze gotowe są do konstruktywnego rozwiązywania problemów”. Historia ta wiele mówi o stosunku władz Rosji do obywateli, a w szczególności do mniejszości etnicznej Cyganów. W dziesiątkach relacji serwisów rządowych prezentowane było wyłącznie stanowisko władz. W rozprawie  dotyczącej rozbiórki domów   nie tylko nie uczestniczyli Romowie, ale nikt ich nie reprezentował, wyrok wydano zaocznie. 
Nikogo z dziennikarzy nie wzruszało, że niszczony jest dorobek życiowy paru pokoleń ludzi, choć ziemia na której stoją budynki nikomu nie jest potrzebna i Bóg wie czy w ogóle uda się ustalić do kogo należy.  W Rosji żyje oficjalnie ponad 200 tys., ale wg źródeł niezależnych -- nawet  milion Romów. Władze i media  prezentują ich negatywny wizerunek, a równocześnie wiele robią, aby podsycać i nagłaśniać etniczne konflikty. Sposób rozwiązania  konfliktu w Plechanowie i sposób jego prezentacji tylko to potwierdzają.  Owa „zwarta zabudowa” pozostaje w dalekosiężnych planach, na które na pewno zabraknie pieniędzy. Teraz  własnoręcznie zbudowane przez przodków właścicieli, niekiedy jak widać na zdjęciu murowane,  porządne  i zadbane  domy zostaną zburzone, a ich wyposażenie w najlepszym razie sprzedane za bezcen. Ludzie zostaną  z małymi dziećmi bez dachu nad głową. Nikt z dziennikarzy nie zapytał w mediach  jak sobie poradzą… 











Komentarze