Przejdź do głównej zawartości

Alarm bombowy w Rosji trwa (c.d.)



A jednak alarm dla Rosji naprawdę trwa… Jak pisaliśmy 14.09.2017 (Alarm bombowy w Rosji trwa)  po tygodniu zawiadomień o bombach i  ewakuacji dziesiątek  tysięcy ludzi FSB wysłało apel do mediów – koniec tematu.  Czy telefonujący przerwali ostrzeżenia, czy lekceważono kolejne alarmy, czy ewakuowano nadal ludzi, ale  po cichu, nie wiadomo.
 Fakt, że pod koniec września i na początku października zabawa zaczęła się od nowa: 28.09 „zaminowano” w Moskwie Żiwopisnoj (Malarski) Most paraliżując ruch samochodowy.  Mer Moskwy,
Żiwopisnoj  Most
 Siergiej Sobjanin,  uznał to za „podłość i tchórzostwo”, co jednak nie wzruszyło atakujących – 30.09. trzeba było przerwać masowy koncert. 3.10 z kolei  w Niżnym Nowogrodzie opróżniono stację kolejową, a 6.10 w Moskwie zaatakowano  ponad 100 obiektów użytku publicznego (biura, szkoły, hotele, hale targowe); 7.10. zabawa trwała w najlepsze i na ulicy czas spędzało już ponad 100 tys. nie specjalnie tym  przejętych,  moskiewskich obywateli, 9.10. ewakuowano w Moskwie nawet biuro sieci społecznościowej „W Kontakcie”.
 Nie lepiej było w Petersburgu, gdzie wyrzucano dzieci ze szkół, gości z hoteli, kupujących z galerii handlowych, nie licząc biur, redakcji i urzędów.
 7 października  Fontanka doliczyła się ponad 29 tys. ewakuowanych z  budynków ludzi i 2 tys. zatrzymanych aut., a w okresie 7-9.10 – ponad 50 tys. ludzi. Od ostatniej środy znów w mediach – cisza. Cziort wie, czy ewakuacje trwają i tylko milczą media, czy akcję dzwonków przerwano.
Sobianin o dzwoniących --  "Tchórze i ludzie podli"
 Alarm „centrum handlowe zaminowano!” – na Zachodzie to powód do paniki, a w Moskwie? Milicja, OMON zajmują budynki, psy szczekają, syreny wyją a  „ludzie nie spiesząc się wychodzą, żartują”.
Prefiksy wskazywały ponoć na dzwonki z Kanady, USA i innych krajów. Ateistyczna Fontanka przypisuje alarmy oczywiście ekstremistycznej organizacji religijnej „Państwo Chrześcijańskie – Święta Ruś” i sprawę wiąże z nieszczęsną „Matyldą”. Nie wygląda to prawdopodobnie, ale czego się nie robi, by zniechęcić Petersburżan do cerkwi. 
 Z ramienia FSB sprawę objaśniał naczelnik Aleksandr Bortnikow – „dzwoni 4 terrorystów  z zagranicy. Znamy ich nazwiska”. Straty Bortnikow szacuje na 300 mln rubli. A jeżeli znają nazwiska  i  umieją ludzi rozpoznać, czemu nie moga ich namierzyć?  Sprawstwo przypisuje się ISIL.
  Cerkiew cerkwią, ale jaki jest w tym udział FSB? Jakby nie było zyskano prawo do przeszukiwania budynków redakcji, a nawet konsulatów.  Czy czegoś np.  w związku z wyborami,  szukano? W Rosji wszystko jest możliwe. I dlaczego o październikowym ataku milczą zagraniczne media?  Wyrzucanie ludzi z setek budynków w Moskwie i Petersburgu i ich przegląd przez milicję powinny niepokoić opinię publiczną. Mało prawdopodobne, by akcja nie miała patronatu jakichś grup resortów siłowych.

Komentarze