Przejdź do głównej zawartości

Daj głos, czyli jak naprawdę wyglądały wybory prezydenckie w Rosji 2018



No dobrze – budżetówkę można skłonić do głosowania  wydając odpowiednie zalecenia ministerstwom, ale co z przedsiębiorstwami?  Echo Moskwy (https://echo.msk.ru) zaprezentowało nam „Łokomotiwy jawki” (Lokomotywy frekwencji) czyli tajny kremlowski projekt dotyczący organizacji wyborów.  Obszernie wyłożono  ideologię – reformy lat 1985-1990 zrujnowały kraj doprowadzając do głodu i rozpadu terytorium, potem Zachód „dołożył” spadek cen nafty i sankcje.  Krajowi, aby się rozwijał,  konieczne jest więc  centralne sterowanie i nadzór państwa nad korporacjami i przemysłem. Zwalnia je od zbytniej biurokracji i pozwala skoncentrować się  na zadaniach fachowych. Obecne rozwiązanie nie ma alternatywy -- już widać stopniowy wzrost rolnictwa i przemysłu, zwiększyła się niezależność  kraju.
Grafik działań dyrekcji

 Aby zachodnie media nie czepiały się o dyktaturę – trzeba przekonująco udowodnić, że cały naród wspiera Putina. Zadanie to powierzono Jednej Rosji tworząc w tym celu rozbudowaną  strukturę hierarchiczną ds. wyborów. Dyrektorzy nie tylko  holdingów, ale  też małych przedsiębiorstw   zostali zobowiązani do  rozliczenia się przed strukturami Jednej Rosji z podjętych działań. Opracowano specjalna instrukcję o tytułowym celu: zapewnić 100% uczestnictwa w wyborach pracowników, ich rodzin i emerytów. Zaznaczono w niej przezornie, że nie wolno grozić pracownikom zwolnieniem ani promować konkretnego kandydata, natomiast należy: wykorzystać wykazy osób zatrudnionych do indywidualnej kontroli głosowania, rozliczyć się przed partią JR, promować „tworzenie motywacji”, osobiście, wielokrotnie przekonywać, wysłać  do opornych przedstawicieli i członków dyrekcji . Instrukcja nakazywała też nadzór—wyznaczona osoba z JR ma przypilnować wykonania wszystkich działań w konkretnym zakładzie pracy.  Nam podobała się (załączona powyżej) szczegółowa  instrukcja dotycząca terminarza w dniu wyborów:  w godz. 14-15 wyznaczone przez dyrekcję osoby dzwonią lub odwiedzają w domu tych, co jeszcze nie zagłosowali. Po  godz.15,00 donoszą dyrektorowi, kto  nie głosował. Ten osobiście powinien go poprosić oraz wysłać  wyznaczony personel do domu, a sztab wyborczy i reprezentanci JR – monitorować działania dyrekcji i przejąć dokumentację dotyczącą głosujących.  Opracowano też wzory rozmów z wyborcami. W  pierwszym wyznaczony przez dyrekcję pracownik powinien udawać ankietera jakiejś naukowej organizacji i zachęcać  w stylu „możecie zadecydować o ojczyźnie i waszym przedsiębiorstwie”, w drugim oficjalny  przedstawiciel przedsiębiorstwa ma osobiście  konkretną z imienia i nazwiska osobę zapewnić, że wszyscy z zakładu pracy już głosowali  i obowiązkiem obywatela jest zapewnić szczęśliwą przyszłość dzieciom.
Aleksiej Krawczenko
Koordynatorem projektu Lokomotywa Frekwencjii z ramienia jedynej Rosji na szczeblu krajowym mianowano   Denisa Krawczenko (były z-ca Andreja Turczaka, byłego gubernatora obwodu Tuły).  W swoim (niepublicznym) wystąpieniu 8.02.2018 do osób specjalnie wyznaczonych do kierowania projektem na szczeblu regionów  Krawczenko  wymienił ponad 30 największych holdingów, których władze zobowiązały się zapewnić uczestnictwo w wyborach swoich wszystkich pracowników, równocześnie   struktury partyjne JR zobowiązał do kontroli nad średnimi i małymi przedsiębiorstwami na ich terenie.  Instrukcje dotyczące działań wyborczych członkom partyjnych komitetów wykonawczych miały być przekazane osobiście (nie pocztą),  dyrektorom przedsiębiorstw też powinny być przekazane osobiście jako tajne. Instrukcje m.in. zlecają dyrektorom tworzenie baz   danych osób  głosujących, ustalenie dla każdej osoby punktu głosowania, powołanie  w przedsiębiorstwie  złożonej struktury organizacyjnej odpowiedzialnej za wybory.  Nie zapomniano nawet o prawidłowym formularzu zamówienia transportu do punktu głosowania – inicjatywa jego zorganizowania ma wyjść jako oddolna od robotników ze związków zawodowych.. Oczywiście Kreml  deklaruje, że z akcją  Krawczenko, instrukcjami, formularzami i nadzorem partyjnym wyborów  nie ma nic ale to nic wspólnego.

Komentarze