Przejdź do głównej zawartości

Plechanowo, ciąg dalszy czyli Romowie w Rosji



Cała prasa rosyjska i za nią światowa, dużo miejsca poświęciły marcowemu buntowi  Romów (w Rosji używa się tylko nazwy „Cyganie”), którzy   próbowali bronić nielegalnych odwiertów do sieci gazowej. W pobliżu miasteczka Plechanowo koło Tuły  znajdowało się spore osiedle cygańskie liczące 240 domów i ponad 3 tys. mieszkańców (zob. zdjęcie). Pierwsze budowle powstawały w latach 60-tych, w okresie istnienia ZSRR, kolejne – na  początku XXI w. Jak to bywa w Rosji – odpowiednich pozwoleń nie dawano, ale budować nie zabraniano, kwestia własności ziemi też nie była  jasna.  Cyganie uzyskali  warunkowe zameldowanie, ulice ponazywano, adresy ustalono, otworzono szkołę tylko dla dzieci cygańskich,  więc niby obywatele jak inni lub nawet uprzywilejowani,  ale mimo licznych podań z ich strony  gazu i światła nie podłączono, bo z papierami nie wszystko się zgadza a i z ziemią sytuacja niejasna.  Sąsiedzi rosyjscy też ich nie kochali  -- stale wnoszono pisma o zburzenie domów i wysiedlenie Cyganów, szukając luk prawnych uzasadniających taką decyzję.  Mimo wzajemnej antypatii sytuacja jakoś się ustabilizowała, mijały lata.  Pozbawieni gazu i światła Romowie zmuszeni byli  do korzystania z nielegalnych odwiertów, na co władze przymykały oko. W końcu jeden z nich nieprecyzyjnie wykonano i dostała się woda. Odcięto więc  osiedle Cyganów od owego  nielegalnie pozyskiwanego gazu, pilnując rur przesyłowych. Ludzie  zostali bez możliwości gotowania i ogrzania domów. Próbę protestu zdławiono siłami uzbrojonej po zęby milicji.  Media światowe (ja zresztą  też: zob. post z 18 marca "Prawa obywatelskie Romów  w interpretacji Rosji") podjęły temat. Ciekawy wydaje się  ciąg dalszy. Postanowiono wszystkie domy cygańskie zlikwidować do fundamentów, o czym nas media rosyjskie  informują wraz ze stopniowym  postępem wyburzeń.  Prasa światowa przestała się sprawą interesować, zwłaszcza, że z Romami problemy ma wiele krajów. a szkoda….bo rzecz wiele mówi  o Rosji.  Cyganami, którzy znaleźli jakieś przytulisko u krewnych nikt się w niej nie przejmuje. Natomiast tym, którzy po rozbiórce ich własną pracą zbudowanego i wyposażonego  domu zostali bez dachu nad głową (tiem katorym tiepier niegdie żit’)  zaproponowano publiczną noclegownię. Zabrać wszystkie rzeczy oczywiście mogą  (kanieczno, że razreszajut).  Tylko gdzie,  jak i za co  przewieźć? Rosjanie pozwalają  je umieścić w  magazynie.  Władze gotowe są nawet poradzić, jak załatwia się możliwość pozyskania kawałków ziemi pod budowę domów (nie zaznaczono, czy aby nie tych samych na których ich domy uprzednio stały).... O dziwo, nikt z Cyganów nie skorzystał  z noclegowni, z  szopy na rzeczy, ani nie prosił o porady w urzędach. Natomiast Rosjanie, którym nielegalne odwierty cyganów zmniejszyły dopływ gazu mogą się  przenieść na czas napraw do miejskiego sanatorium.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                   

Komentarze