Przejdź do głównej zawartości

Dowłatow jubileuszowo i nie tylko

 

 

W tym roku mija 80 lat od urodzin Siergieja Dowłatowa. Poświęciliśmy mu już sporo postów (w

Festiwal Dowłatowa,  Petersburg 2021

wyszukiwarce blogu wystarczy napisać „Dowłatow”), bowiem uważamy, że  nie można zrozumieć Rosji bez poznania dzieł i losów Dowłatowa i stosunku do niego rodaków.  Rosji rozumem nie pojmiesz,  wystarczy jednak pokochać Dowłatowa…..No choćby ten most w Petersburgu… Władze w 2016 r. uparły się, aby nowy most ochrzcić imieniem Achmada Kadyrowa, który nie tak znów dawno  radził, by zabijać każdego Rosjanina. Przeciwni temu byli i prorządowi nacjonaliści i wielbiciele Politkowskiej i krewni poległych w wojnie czeczeńskiej. Mityngom i wszelkim protestom nie było końca. Wtedy ktoś doradził, aby zezwolić na postawienie pomnika Dowłatowa (odlanego dużo wcześniej i opłaconego z funduszy wielbicieli pisarza) i handel się udał.

Pomnik Dowłatowa

 A ponieważ Dowłatowa nigdy nie dziwiły żadne absurdy, rzecz  mieściła się  w jego konwencji. Podczas  uroczystości upamiętniających Dowłatowa w 2016 r. w  imieniu władz hołd oddał mu ówczesny minister kultury – Medinski, przy czym pomyliły mu się stulecia i uznał pisarza za chlubę XIX wieku. Minister  słyszał, że Dowłatow pracował w parku poświęconym Puszkinowi, no i oczywiście nigdy nie słuchał amerykańskiego radia Swoboda.

 W obecnych obchodach też  zadbano o absurdy.  Mieszkańcy Petersburga w ramach tzw.  Subotnika (u nas „czyny społeczne”) postanowili m.in.  posprzątać Skwer na Zagorodnym i posadzić kwiatki, a że są Dni Dowłatowa, chcieli  zachęcić gości do porządków grając,  recytując poezję i prezentując pieśni oraz fotografując się ze swoimi psiakami. 

Mieć foto z Głaszą

Wszystko dla uczczenia Głaszi, ukochanej foksterierki pisarza i bohaterki opowiadań. Głasza ma już  zresztą swój  pomnik obok monumentu swego pana, tym razem wybito stalową tabliczkę z cytatami z opowiadań i wizerunkiem psiaka  ku jej czci. Zebranych jednak rozgoniła i niektórych  aresztowała policja pod zarzutem „publicznego przedsięwzięcia w przestrzeni ogólnodostępnej”.  Aresztowano też organizatorów Dni Dowłatowa, choć oni akurat tu  byli gośćmi, akcja zaś została uzgodniona z władzą miejską.  Czujności nigdy za wiele!  Wyraźnie bano się, że pod sztandarami z wizerunkiem Głaszy młodzież wystąpi przeciw Jednej Rosji, a te paniusie z pieskami to ekstremiści. Mimo, jakby tu ująć -- rezerwy władz, jubileusz obchodzono z rozmachem. Odbyło się ponad 40 imprez – sesji naukowych,  wykładów, wycieczek śladem Dowłatowa, inscenizacji teatralnych, wieczorów poetyckich, konkursów, nawet kiermasz, mecze szachowe itp.  Obchodzono go też w Barcelonie, Moskwie, Syktywkarze (stolica Republiki Komi) Ufie (miejscu urodzenia) i wielu innych miejscach na świecie.


  Przy okazji jubileuszu parę słów komentarza. Dowłatow w swoich utworach prezentował człowieka w świecie absurdów, co dobrze korelowało z jego życiorysem.  Był Ormianinem (matka),  Żydem (ojciec) i oczywiście Rosjaninem, więc choć chował się w Petersburgu i  metrykę miał ormiańską postrzegany był przez pochodzenie ojca.  Zamiast w jakiejś Beatrycze zakochał się we własnej żonie, która go rzuciła dla jego kumpla. I zamiast cieszyć się wielbicielkami rozpił się z rozpaczy. Nie tylko nie był więźniem politycznym, ale odwrotnie w wojsku pilnował więźniów i to nie bohaterów opozycji, lecz zwykłych bandziorów i złodziei. Gdy wrócił z łagrów polityka władz się zmieniła i mowy nie było o publikowaniu tekstów  dawnego typu, na jakich sławę zyskali starsi koledzy. Pracował w komunistycznej estońskiej gazecie „Radziecka Estonia”, ale go wyrzucono, gdy cenzura zablokowała jego bynajmniej nie antypaństwowe,  opowiadania. Napisał 12 książek, ale ani jedna nie ukazała się za jego życia w Rosji.  W Rosji i Estonii był praktycznie nieznany za życia,  zaś po śmierci stał się tam idolem milionów ludzi. Nawet na Zachodzie mówiono, że go nie wydrukują bo moda na Gułag minęła i trudno im było wytłumaczyć, że z niego żaden kolejny dysydent opisujący obozy stalinowskie.


  Sołżenicyn piekło widział w losie więźniów, gdy on –  po obu stronach krat. Dowłatow dostrzega, że to nie krata oddziela pilnujących od więźniów --„rozmawialiśmy tym samym pełnym przekleństw językiem, śpiewali te same wzruszające pieśni, cierpieli z powodu tych samych decyzji odgórnych. Wyglądaliśmy nawet  jednakowo, byliśmy podobni do siebie i jakby zamienialni. Tak naprawdę każdy więzień mógłby być strażnikiem, a każdy strażnik zasługiwał na więzienie”. 

Przypomnijmy  na koniec  coś  z  anegdot  Dowłatowa (Solo na Underwood). Starego Zeka pytają za co go zesłano? – Za konstytucję. A było to tak. Służyłem  jako lekarz na okręcie, bosman zaczął narzekać na zadyszkę. Tłusty był jak rzadko, nadwaga potworna. Konstytucja u was słaba – powiadam, o dietę trzeba zadbać. A on doniósł, że mi radziecka konstytucja się nie podoba.  Dowłatow przyszedł do Brodskiego  wraz z Głaszą  zgodnie z umową o 10-tej. Na to Brodski, „rozumiem, że pan, ale podziwiam, że piesek też  taki punktualny”. I z życia w Estonii. Tamara Ziwbunowa kupiła stereofoniczne radio Estonia i przy pomocy znajomych przyniosła je do domu. Na placyku obok przeklinał najgorszym matem   alkoholik  dziadek Sasza. „Wiesz Sasza, specjalnie kupiłam tę radiolę, żeby twoich przekleństw już  nie słyszeć” na co dziadek: „Prawdy nie można zagłuszyć!”

Komentarze