Na opozycyjnym portalu Mediazona Nikita Sołogub zamieścił relację z pracy wojskowego psychologa
przydzielonego do rozwożenia z Rostowa na Donem do najdalszych zakątków Rosji "gruza 200" czyli ciał poległych żołnierzy. Do tego zadania trafiają przypadkowi ludzie - akurat w danej chwili wolni żołnierze lub oficerowie, trafił i psycholog. . Ponieważ w kostnicach szpitalnych brak miejsca sortowanie zmarłych odbywa się w hangarach, gdzie brak chłodni. Praca nad sortowaniem i wywozem na charakter tasmowy. Samoloty odlatują codziennie biorąc ok. 80 trumien. Rozprowadzający to człowiek, który dostarcza trumny z hangaru do samolotu, a potem zrozpaczonym rodzinom. W oddalonych rejonach ludzie na ogół nie bardzo wiedzą z jakimi "nazistami" walczyli ich bliscy. Jeden ze zmobilizowanych żołnierzy zginął ponieważ nieprawidłowo mu założono opatrunek na nogę. Wszyscy go cenili i lubili, ale wieś musiała dostarczyć żołnierza, a nie było go kim zastąpić. Jakaś matka straciła dwóch dwudziestoletnich synów. We wsiach w niektórych regionach zabrano na wojnę wszystkich mężczyzn, giną powoli i bez tego małe narodowości jakichś Buriatów czy Jakutów. Ich w pierwszym rzędzie wywożą na wojnę. W dwóch komisariatach wojskowych powiedziano, że nie mają już kogo mobilizować, dosłownie powiedzieli, że nie ma już ani jednego mężczyzny, który nadaje się do walki. Autor relacji rozwoził poległych przez 3 miesiące.
przydzielonego do rozwożenia z Rostowa na Donem do najdalszych zakątków Rosji "gruza 200" czyli ciał poległych żołnierzy. Do tego zadania trafiają przypadkowi ludzie - akurat w danej chwili wolni żołnierze lub oficerowie, trafił i psycholog. . Ponieważ w kostnicach szpitalnych brak miejsca sortowanie zmarłych odbywa się w hangarach, gdzie brak chłodni. Praca nad sortowaniem i wywozem na charakter tasmowy. Samoloty odlatują codziennie biorąc ok. 80 trumien. Rozprowadzający to człowiek, który dostarcza trumny z hangaru do samolotu, a potem zrozpaczonym rodzinom. W oddalonych rejonach ludzie na ogół nie bardzo wiedzą z jakimi "nazistami" walczyli ich bliscy. Jeden ze zmobilizowanych żołnierzy zginął ponieważ nieprawidłowo mu założono opatrunek na nogę. Wszyscy go cenili i lubili, ale wieś musiała dostarczyć żołnierza, a nie było go kim zastąpić. Jakaś matka straciła dwóch dwudziestoletnich synów. We wsiach w niektórych regionach zabrano na wojnę wszystkich mężczyzn, giną powoli i bez tego małe narodowości jakichś Buriatów czy Jakutów. Ich w pierwszym rzędzie wywożą na wojnę. W dwóch komisariatach wojskowych powiedziano, że nie mają już kogo mobilizować, dosłownie powiedzieli, że nie ma już ani jednego mężczyzny, który nadaje się do walki. Autor relacji rozwoził poległych przez 3 miesiące.
A my jeszcze pamiętamy programy ochrony mało liczebnych narodów i ich kultury, jakimi Rosja chwaliła się w ONZ.
Komentarze
Prześlij komentarz