resztę życia spędza w więzieniach cała plejada wiekowych fizyków teoretyków. Tymczasem okazało się, że rosyjskie władze same w otwartym dostępie na stronie państwowych przetargów zamieściły pełną dokumentację dotyczącą tajnych obiektów jądrowych. Nie fizycy, szpiedzy czy hakerzy, ale biurokracja, gdzie ktoś pomylił adresatów plików.
Ujawnione informacje dotyczą szczegółowej dokumentacji technicznej 621-M i 368-M orenburskich pułków uzbrojonych naddźwiękowymi, międzykontynentalnymi rakietami Awangard. W dokumentach znajdują się rysunki szybów wyrzutni rakiet z podaniem ich głębokości, grubości ochronnych pancerzy, układów awaryjnych wyjść, położenia kabli komunikacji itp. Zamieszczono też dane o systemach bezpieczeństwa i kontroli, umiejscowienia kamer i innych parametrów. Wszystkie dane opatrzono numerami systemowych interfejsów, modelami oprzyrządowania i partiami dostaw. W grafikach są informacje o godzinach dyżurów wartowników, planach modernizacji kuchni i toalet, umeblowania pokoi wypoczynku wraz z umiejscowieniem plakatów. Eksperci zaliczają ujawnienie tych informacji za jedną z największych klęsk Rosji, znacznie poważniejszą niż porwanie w 1976 r. myśliwca MiG-25. Przy okazji wydało się, że niemiecki koncern Knauf dostarcza materiały do rosyjskich obiektów jądrowych, niezależnie od publicznych deklaracji o dystansowaniu się od handlu z Rosją.
Sądzimy, że koszty ujawnienia szczegółowych informacji o budowie i wyposażeniu podziemnych wyrzutni jądrowych można szacować w miliardach dolarów. I tak, jeśli chodzi o pancerz bezpieczeństwa, czyli tzw. triadę jądrową, lotnictwo strategiczne zlikwidowali Ukraińcy, zaś wyrzutnie lądowe sami Rosjanie.
Komentarze
Prześlij komentarz