Przejdź do głównej zawartości

Nowe spojrzenie na pakt Ribbentrop-Mołotow w Rosji 2019 roku


Siergiej Iwanow

Media rosyjskie przypomniały sobie ostatnio o emerytowanym generale pułkowniku Siergieju Iwanowie w związku z jego ostatnią  wypowiedzią (z 16 września 2019 r.) na międzynarodowej konferencji naukowej Rosyjskiego Stowarzyszenia Wojskowo-Historycznego „Strategia ZSRR w zakresie zapobiegania II wojnie światowej w Europie i w Azji”, którego to Stowarzyszenia Iwanow  jest przewodniczącym.  Pakt Ribbentrop-Mołotow uznał on  za „osiągnięcie rosyjskiej dyplomacji i przedmiot dumy narodowej”. Przypomnijmy  przy okazji  niektóre  funkcje Iwanowa. W latach 1991-1998 – pracował w wywiadzie wojskowym,  w latach 2001-2007 był ministrem obrony Federacji Rosyjskiej, w następnych (2011-2016) – szefował administracji prezydenta.  Obecnie pełni funkcje specjalnego eksperta prezydenta ds. ochrony przyrody, ekologii i transportu. Doceniała go sama   Condolezza Rice, jak  twierdziła „to nieoceniony kanał łączności Białego Domu  z Putinem w delikatnych sytuacjach.”  Jest więc Iwanow znaczącym politykiem i jego wypowiedź świadczy o zmianie nastawienia i polityki historycznej władz Rosji. 10 lat temu w specjalnym artykule do naszej Gazety Wyborczej sygnowanym przez samego Putina, znalazło się stwierdzenie o amoralnym charakterze paktu Ribbentrop-Mołotow, co  zdaniem prezydenta  Rosji, potwierdził nawet rosyjski parlament. Teraz dowiedzieliśmy się od Iwanowa, że  dla Rosji „najważniejsze są interesy narodowe. Dzięki paktowi Ribbentrop Mołotow ZSRR uniknął wojny na 2 fronty – z Niemcami i Japonią oraz odsunął granicę od  swoich wielkich miast […] Przecież nie chcielibyście, aby wojna z Niemcami zaczęła się 40 km od Mińska i 100 km od Leningradu. Gdzie byśmy  wtedy zatrzymali Niemców?  Za Uralem?” Pytał retorycznie Iwanow.   Jeżeli ktoś miałby wątpliwości co do sposobu pojmowania „interesów narodowych” przez  Rosję pomocny staje się dalszy wywód Iwanowa. Uważa on mianowicie, że włączenia do ZSRR nie tylko Ukrainy czy Białorusi, ale też Litwy, Estonii i Łotwy w żadnym wypadku nie można uznać za okupację tych krajów  ponieważ „lokalna ludność stała się obywatelami ZSRR ze wszystkimi prawami i obowiązkami, a nawet wielu obywateli tych terytoriów zaczęło należeć do elity politycznej i twórczej Związku Radzieckiego”.


 Iwanowowi w jego poglądach sekundował Michaił Miagkow, dyrektor naukowy Stowarzyszenia organizującego konferencję. Podkreślił liczne korzyści jakie Rosji przyniósł pakt Ribbentrop Mołotow – pozwolił wzmocnić armię, umożliwił obronę bratnich narodów Białorusi i Ukrainy.  Jego zdaniem za wybuch II wojny światowej odpowiedzialna jest wyłącznie  Polska i jej krótkowzroczna polityka.  Zaznaczył, że niedopuszczalne jest porównywanie komunizmu i faszyzmu.  Na tle tych poglądów cichutko zabrzmiał na konferencji głos niejakiego Jurija Nikiforowa, który nie uznawał, że Stalin z Hitlerem posiedli prawo do uszczęśliwiania narodów i dodał, że wobec Polski można mówić o nożu w plecy.  
 Wypowiedź konferencyjną  Iwanowa zacytowały wszystkie media rosyjskie, przy czym na ogół poprzestały na samym tekście rezygnując z komentowania. Natomiast dużą poczytnością cieszy się wpis jednego z internautów, który proponuje zorganizowanie w Rosji corocznych państwowych obchodów rocznicy paktu z udziałem delegacji zagranicznych, postawienie pomników Ribbentropa i Mołotowa, zawieszenie ich portretów w szkołach, zmianę nazwy placu im. Sacharowa na plac ich pamięci oraz grupy rekonstrukcyjne odtwarzające moment podpisania paktu. 
  Nam się nawet podoba sposób rozumowania Iwanowa, oczywiście jeżeli nas nie dotyczy. Mamy nadzieję, że doczekamy się momentu gdy  wojska  chińskie znajdą się pod Moskwą broniąc Rosji przed zakusami Stanów Zjednoczonych zaś  naród rosyjski tych rejonów  w dobrowolnym plebiscycie poprze włączenie części  Rosji do Chin. Oczywiście, zgodnie z poglądami Iwanowa,   nie uznają tego za okupację chińską. Chińczycy zapewnią im z pewnością takie same prawa jak w 1940 roku Rosjanie zapewnili  Łotyszom, Litwinom i Estończykom, ba niektórzy Rosjanie może znajdą się wśród chińskich elit twórczych i politycznych. Czego im szczerze życzymy.


Komentarze