Jak opisywaliśmy (zob. post Jak skutecznie wywołać panikę
czyli „łańcuch nieprzewidywalnych
pechowych zdarzeń” z 14.08.2019) w
Siewierodwińsku 8 września w wyniku
wybuchu związanego z badaniami nad rakietą Burowiestnik z napędem atomowym
zginęło 7 osób i odnotowano okresowy wzrost promieniowania radioaktywnego. O
skutkach tego wydarzenia z Andriejem Ożarowskim, inżynierem fizykiem ds. bezpieczeństwa
ekologicznego, rozmawiała Julia Starinowa, dziennikarka radia Swoboda. Fizyk
zwrócił uwagę na próbę ukrycia wypadku – o katastrofie powiadomiono 2 doby
później – 10.09, ponadto dziwnym trafem wszystkie 4 stacje badawcze na
pobliskich terytoriach przez parę dni
przestały rejestrować dane, gdyż nagle się zepsuły. Stacje te położone są na wschód od
Siewierodwińska, a w tamtą stronę podczas wybuchu , wiał wiatr. Owe izotopy radioaktywne (radionuklidy) rzeczywiście mogą mieć krótki okres
półrozpadu, nie mniej ludzie, którzy byli narażeni na kontakt z nimi (nawet
krótki) zostali napromieniowani, gdy stężenie 20 razy
przekraczało normę. Ślady po tym
zdarzeniu pozostały w wodzie i pożywieniu np. w rybach. Lekarzy nie
powiadomiono, że pacjenci mogą być napromieniowani, więc nie zachowano środków
ostrożności, nie mówiąc o sposobie leczenia.
Z kolei w Nowej Gaziete Irina Tumakowa omawia rewelacje amerykańskiego
kanału tv - CNBC. Wojskowi amerykańscy tłumaczyli tam, że chodzi o już piątą nieudaną próbę uruchomienia owego Burowiestnika,
czyli skrzydlatej rakiety globalnego zasięgu
z atomowym napędem. Ich zdaniem Rosji chodzi o to, aby Stany
zaatakować od południa, a nie od strony Kanady. Jednak ich zdaniem rakieta musi lecieć nisko nie
szybciej niż 900 km/godz. co umożliwia jej zestrzelenie. Istotna jest też cena – koszt rakiety
odpowiada wartości 650 rakiet balistycznych SNB-2. Ich zdaniem, Rosji chodzi wyłącznie o pijar.
O kolejnym osiągnięciu atomowej technologii wojskowej mówił dziś Siergiej
Szojgu. Jak podają Wiesti.ru, dowództwo
stwierdziło, że prościej i taniej niż budowanie własnych lotniskowców, wypada
wysadzanie lotniskowców wroga. (Zgadzamy się, po doświadczeniach Admirała
Kuzniecowa, że budowanie sprawnych lotniskowców Rosji nie wychodzi). No więc
dzisiaj do wraku symulującego wrogi lotniskowiec z łodzi podwodnej na Cichym
Oceanie wystrzelono rakietę, która „może być wyposażona w bombę atomową o sile
500 kiloton”. Opublikowano filmik
obrazujący lot rakiety oraz wybuch. Jest to skrzydlata rakieta P-700
kompleksu Granit o zasięgu 650 km
(amerykańskie mają 550 km). Rakieta leciała
z prędkością 2,5 Macha, a może nawet osiągaćć 4 Macha. Wystrzelono ją z atomowego
krążownika Omsk 949 A (zabiera on 24 rakiety P-700 Granit). Do redakcji
Wiesti.ru natychmiast pospieszył były dowódcza floty bałtyckiej informując, że
ów wystrzelony dziś Granit to pieśń przeszłości, bo już wyprodukowano w Rosji dużo
nowocześniejsze i szybsze skrzydlate rakiety Kolibr. Pokonują one be trudu wszystkie systemy obrony rakietowej wroga,
po zniszczeniu której można już wysadzić granitem sam lotniskowiec. Nie wątpimy,
że te eksperymenty są kolejnym krokiem w
obronie pokoju, klimatu i walki z CO2.
Komentarze
Prześlij komentarz