Amerykanie, podobnie jak niegdyś Rosjanie, opuszczają Afganistan, zabierając najaktywniejszych lokalnych współpracowników (m.in. mają oni wyjechać przez Uzbekistan i Tadżykistan, gdzie buduje się obozy przejściowe) i zostawiając (mało popularny) rząd Aszrafa Ghani, rządowe wojsko i policję. Nie zdążyli się zupełnie wynieść, a już do walki zbrojnej z siłami rządowymi na północy kraju przystąpili talibowie zajmując 160 ( z 398) dystryktów, walcząc w 158 i zagrażając paru stolicom prowincji. Coraz więcej oddziałów rządowych i zwykłych obywateli przechodzi przez granicę do Tadżykistanu (5 lipca przeszło ponad tysiąc żołnierzy) bądź lub Amudarią do Uzbekistanu bojąc się rozstrzelania bądź wcielenia do oddziałów talibów. Nie mają słodko, bo część z nich niegdyś uczestniczyła w wojnie domowej w tych republikach i może być deportowana. Talibów wspiera Pakistan. Rząd Ghani starał się o pozostanie Amerykanów, chciałby też wyborów z udziałem Talibów, na co się na razie nie zanosi. Rosja nie chcąc zadrażniać stosunków z talibami, głosiła ustami Ławrowa, że z wojskami rządowymi walczą nie talibowie lecz Państwo Islamskie. Maria Zacharowa zaś obłudnie radzi „Nie ma sensu dramatyzować sytuacji, mamy do czynienia ze zwykłym w tym okresie zaostrzeniem sytuacji między siłami rządowymi a ruchem talibów. Po okresie „sezonu walk” sytuacja się ustabilizuje”. Rosja podkreśla, że ruch talibów ma charakter narodowy i nie myślą oni o ekspansji zewnętrznej. Nie mniej Tadżykistan powołał pod broń 20 tys. rezerwistów i liczy na siły szybkiego reagowania ODKB (Układ o Zbiorowym Bezpieczeństwie). Putin obiecał pomoc wojskową Tadżykistanowi, gdyby sytuacja się zaostrzyła. Również Amerykanie obiecują pomoc rządowi Ghani, gdyby był zagrożony. Tymczasem talibowie niepodziewanie szybko przejmują kolejne tereny i wyraźnie czekają na 11 września, aby zdobyć wielkie miasta. Lokalne władze oddają im pełnomocnictwa, wojsko przechodzi na ich stronę lub się poddaje. Prawdopodobnie jesienią przejmą władzę w całym kraju. Sąsiednie państwa nie tyle boją się Talibów, co własnej opozycji. W Tadżykistanie, Uzbekistanie, Kirgizji i nawet Kazachstanie mieszka wielu islamskich fundamentalistów, którym zwycięstwo Talibów promujących tradycyjny obyczajowy rygoryzm religijny, doda sił do podziemnej walki ideologicznej z władzą. To wszystko wymusza na władzach tych państw zbliżenie do Rosji. Afganistan opływa w surowce naturalne i jest znaczącym krajem pod względem geopolitycznym. Wszystko wskazuje, że Talibowie po opanowaniu kraju osiągną pokój. Chiny nastawiane są do nich pozytywnie, zwłaszcza, że idea „jeden pas jedna droga” obejmuje północne prowincje Afganistanu, ze Stanami prawdopodobnie też dogadali się po cichu, Rosja nie jest zainteresowana kolejną wojną. Sądzimy, że znowu Zachód będzie się gorszyć niszczeniem zabytków starożytnych kultur i zakazem kształcenia dziewcząt. Kolejna przegrana?
Komentarze
Prześlij komentarz