Przejdź do głównej zawartości

Mobilizacja po rosyjsku, samoloty i gospodarka...


 

 

 Poborowi
Portale rosyjskie  na ogół  omijają informacje o stratach w ludziach i trudnościach w kraju związanych z wojną,  nagłaśniają natomiast straty Ukrainy np. zbombardowanie ośrodka legionu cudzoziemskiego mającego ją bronić. Wszystkie szpitale i szkoły oczywiście bombarduje armia ukraińska, a jej telewizyjne straty rosną proporcjonalnie do nagłaśnianych zwycięstw armii rosyjskiej.  Wyjątkiem jest Nowaja Gazieta, której naczelny redaktor pozyskał pokojową nagrodę Nobla i która zwróciła się o pomoc do ETPC w związku z próbą jej likwidacji. Jest cenzurowana, nie pisze bezpośrednio o „wojnie”, niemniej redakcji udaje się przemycić  treści pośrednio z wojną związane. M.in. przedstawiono sytuację w DNR (Donecka Republika Ludowa).   Redakcja nawiązała kontakt z młodymi ludźmi z tamtego terenu, zamieszczono relacje z rozmów.  Trwa tam polowanie na  mężczyzn.  Zatrzymywani są  w sklepach, na ulicy, w urzędach  i niemal automatycznie mobilizowani. Niezdatność do służby wojskowej nie stanowi na ogół przeszkody.

 Nowi żołnierze

 Po  przymusowej mobilizacji  rekruci z miejsca  kierowani są na różne stanowiska  – od pilnowania stacji benzynowych po front ukraiński. Studenci są kierowani do roli snajpera, łącznościowca, strzelca,  artylerzysty. Tylko 30% z nich przeszło jakieś przeszkolenie wojskowe.   „Kolega dzwonił z Ukrainy. Zawsze był ostateczną fujarą, dali mu kałacha do ręki i od jutra rusza do walki. A ten pacan w życiu nie widział karabinu” –  mówi rozmówca Nowoj Gaziety.    Z relacji telefonicznych wynika, że nowi żołnierze frontowi  śpią na gołej ziemi, a  suchy prowiant dostają co 2, 3 dni.    Widocznie dowództwo liczy, że skoro mają karabin sami sobie zdobędą prowiant z ukraińskich  domów i sklepów. Nikt w zasadzie  nie wie  z kim i o co walczy. Poborowi czują się jak pańszczyźniani chłopi siłą wcielani do wojska. 

Tematem „dozwolonym” są skutki sankcji dla lotnictwa.  Rosja nie ma  całkowicie własnych samolotów, tzn. nawet produkowane w Rosji korzystają z części zamiennych krajów zachodnich.  Większość sprzętu to Boeingi i Airbusy.  Brak nowych wersji sprzętu i oprogramowania. Zapasy wystarczą na parę miesięcy, z każdym dniem samoloty stają się mniej bezpieczne. 777 (z tysiąca)  jest w leasingu.  Lotnicy i specjaliści stwierdzają – jeżeli sankcje się przedłużą  nie będzie czym latać. Padają pomysły „nacjonalizacji” i „kanibalizmu” tzn.   kradzieży zagranicznych samolotów i poświęcenia ich części na reperację pozostałych.  Nie jest to najlepsze rozwiązanie, z czego zdają się zdawać sprawę decydenci. Ci ostatni liczą na rychły koniec wojny i wycofanie sankcji.  

Tematem w Rosji omijanym, choć nie zabronionym,  są też skutki gospodarcze. Nowaja Gazieta  przyjrzała się sklepom z artykułami dla dzieci.  Z półek wymiotło pampersy, pozostały bardzo drogie jednorazówki.  Znikły klocki lego i inne zachodnie zabawki. Ceny odżywek dla dzieci  tak wzrosły, że mało kogo na nie stać. Wycofały się popularne sieciówki oferujące tanią odzież dziecięcą. Cóż, pozostaje przypomnieć sobie istnienie tetry  na pieluchy, zdobywać marchewkę  i akceptować szalejąca inflację.

 

 

 

 

Komentarze