Przejdź do głównej zawartości

Drżyjcie państwa NATO, Allach Akbar!

 

Pamiętamy Stefka Burczymuchę  Konopnickiej. Mały  Stefek deklarował:

Ja nikogo się nie boję! Choćby niedźwiedź – to dostoję

Wilki? – Ja ich całą zgraję pozabijam i pokraję!

Te hieny, te lamparty, to są dla mnie czyste żarty!”.

 Obecnie w rolę Stefka wciela się Ramzan Kadyrow, deklarując w imieniu własnym i swoich kumpli:

 My jesteśmy gotowi zająć Kijów i państwa NATO! Nam, zaprawnym w bojach, nie sprosta żadna armia świata! Szykujcie białe flagi! – Achmat – siła Allach Akbar! W pył rozniesiemy fałszywo-demokratyczną pseudo-liberalną kampanię wojskową Zachodu!”  

Jak wiadomo, Stefek w realu przestraszył się myszy. Kadyrow też w realu  nie pali się do roznoszenia w pył kogokolwiek, wręcz przeciwnie. Jego ludzie nie przodują w walkach, tylko zabijają maruderów i cywilów oraz grabią opustoszałe mieszkania.   Ochrona życia  swoich żołnierzy świadczy  zresztą dobrze o  inteligencji i wpływach Kadyrowa. Nie jego sprawa i nie jego wojna!

Kto więc walczy  po stronie rosyjskiej?  Teoretycznie kontraktowa armia rosyjska, oprócz niej: armie prywatne (głównie Wagnerowcy i Redut), ochotnicy (na ogół zwerbowani przymusowo) z DNR, ochotnicy z więzień,  najemnicy z tworzonych ad hoc batalionów ($4 tys. za udział w walkach), Kadyrowcy,  najemnicy   zagraniczni z Syrii i Afryki.  Między tymi formacjami są oczywiste animozje i konflikty, z kolei znaczna część żołnierzy  nie ma żadnego doświadczenia wojskowego.  

Poza   tym  Wagnerowcy   źle oceniają umiejętności wojskowe  dowódców armii, a generałowie boją się   wpływów i bandziorów Kadyrowa.  No i Putin – w odróżnieniu od Kadyrowa --  nie interesuje się stratami ludzi…                                         

Komentarze