Trzeba przyznać, że propaganda Kremla i wyobraźnia Prigożyna są bez granic. Ostatnio w porozumieniu z rządem Republiki Środkowoafrykańskiej (RŚA) jego Wagnerowcy na wojnę z Ukrainą zaczęli werbować tamtejszych murzynów, no nie wszystkich lecz skazanych na wieloletnie więzienie za rabunki, gwałty i zabójstwa, no i walkę przeciw rządowi. Przynajmniej tak podaje portal The Insider za gazetą The Daily Beast powołującą się na oficerów z RŚA. Władze republiki chętnie pozbywają się przeciwników i bandytów zostawiając Wagnerowcom wolną rękę w zakresie ich zagospodarowania. Rosja niewielkim kosztem zdobywa więc żołnierzy i niewolników, Prigożyn – sławę patrioty.
Obiecano każdemu wolność i azyl po półrocznej służbie na Ukrainie. Ich przydatność bojowa budzi zastrzeżenia, ale niech się tym martwi rosyjska armia. Jakaś robota zawsze się dla nich znajdzie, a śmierć jest pożądaną częścią kontraktu.
Jak skuteczna jest rosyjska propaganda, niech świadczy historia Natana Niriendy, dwudziestotrzyletniego Zambijczyka, który zginął w walce z Ukrainą. Młody człowiek studiował na MIFI (Narodowy Instytut Badań Jądrowych), dorabiając handlem narkotyków, za co skazano go na 9 lat więzienia. No i w więzieniu zwerbowali go Wagnerowcy.
Adwokatom, którzy próbowali wyperswadować mu udział w wojnie przedstawił pełną „politgramotę”, wystawiając chlubne świadectwo rosyjskim propagandzistom. Rosjanie w jego wersji jawią się jako aniołowie bezinteresownie ratujący czarny kontynent przed kolonializmem i wszystkimi klęskami. Ich wysłannikami są wspaniali Wagnerowcy podający pomocną dłoń Afrykanom. Pomagają murzynom, kierowani czystym humanitaryzmem ratując życie tysiącom ludzi. Natan czuje się ich dłużnikiem moralnym. Po jego śmierci ambasada Zambii zadała niewygodne pytania – jak to się stało, że więziony w Moskwie Zambijczyk znalazł się w okopach na Ukrainie?
Komentarze
Prześlij komentarz