Przejdź do głównej zawartości

Niefortunna wypowiedź?

 

Nasz papież Franciszek patrzy na rzeczywistość z perspektywy Ameryki Południowej, co nieco wypacza postrzeganie Rosji.  Dostrzega piękne  duchowe tradycje kultury prawosławnej,  natomiast nie  widzi obecnych ambicji imperialnych Putinowskiej Rosji, aktywnie wspieranych przez moskiewską cerkiew.  W głowie mu się nie mieści, że „wielki naród rosyjski”  zdolny jest do zwykłego  barbarzyństwa. Gdy po napaści na Ukrainę Rosja spotkała się z powszechną krytyką, papież wysławiał geniusz Dostojewskiego i wielkość jego narodu.  Marzy mu się jedność duchowa chrześcijan. Nie mniej nie neguje faktu napaści Putina  na Ukrainę i ofiarował swoje  pośrednictwo w rozmowach pokojowych.

W każdym razie jego  wszystkie  opinie  nagłaśniane i komentowane są w Rosji.  W ostatnim wywiadzie dla amerykańskich gazet katolickich m.in.  powiedział (cytujemy za Kommiersantom):  „Gdy słyszę o Ukrainie, mowa o narodzie, który podlega męczeńskiej śmierci. Gdy mamy męczenników są i kaci. Na Ukrainie widzimy okrucieństwo. Najbardziej okrutni są ludzie, którzy przybyli  z Rosji, ale nie identyfikujący się z rosyjską tradycją, tacy jak Czeczeńcy, Buriaci i  tak dalej”.  Logiczne to nie jest i nie całkiem zgodne z prawdą.  Okrucieństwa wojenne  nie mogą mieć  przecież miejsca bez aprobaty rosyjskiego dowództwa.  Ulubieniec Putina, Jewgienij Prigożyn, jakby nie było  etniczny Rosjanin, werbowanym przez siebie w więzieniach bandytom, też Rosjanom,   obiecał wolną  rękę w  rabowaniu i mordowaniu ukraińskich cywilów. Nieszczęsnego Nużina, Rosjanina,   pokazowo zamordowali i  poćwiartowali jego kumple --  etniczni  rosyjscy Wagnerowcy . Nie negując okrucieństwa Kadyrowców i Buriatów, cywilne  elektrownie, szpitale i domy  bombarduje armia rosyjska błogosławiona przez popów, miasta ostrzeliwuje  rosyjska artyleria.

 Rosjanie odczytali  tekst papieża  jako dążenie do dzielenia Rosji przez wzmacnianie konfliktów regionalnych.  Papież dąży w rzeczywistości  do roli obiektywnego pośrednika, którego starania doprowadzą do pokoju.  Oczywiście są to mrzonki, gdyż jakiś jego sukces w tym względzie przez rosyjską cerkiew odczytany byłby  jako porażka i uszczerbek w reputacji.   Papież chciałby odwiedzić równocześnie i Kijów i Moskwę, co też nie wydaje się realne.  Czeczeni poczuli się urażeni jego opinią, Buriaci nie wyrażali stanowiska, natomiast Zacharowa stwierdziła, że papież odleciał od rzeczywistości i skłonni jesteśmy przyznać jej rację, choć pewnie z innych powodów.

Komentarze