Przejdź do głównej zawartości

Być chemikiem w Szichanach...nowiczok dawniej i dziś


W 2018 roku najczęściej pojawiającym się w prasie rosyjskiej słowem okazał się nowiczok .   Rok 2019 Nowaja Gazeta  zaczęła  również od nowiczoka, ponieważ od stycznia br. Putin  pozbawił statusu tajności  osiedle Szichany w Obwodzie Saratowskim.  Status tajnego obszaru badawczego (ZATO) przysługiwał osiedlu od  wielu lat, a Anglicy właśnie ośrodek położony na tym terenie uważali za miejsce produkcji nowiczoka, którym otruto Skripala. Osiedle Szichany  przez pół wieku gościło chemiczny ośrodek badawczy, koszary i ośrodek szkoleniowy dla poborowych.  Powstało w 1960 roku i w ubiegłym wieku przechodziło okres rozkwitu. Sprowadzono tam najlepszych absolwentów wydziału chemii politechniki leningradzkiej, którym umożliwiano szybką karierę naukową, oferowano mieszkania, bardzo wysokie pensje (plus premie za trudne warunki) i niedostępne na rynku dobra luksusowe importowane z zagranicy.  Pracowało w GITOS  w  40 laboratoriach  ponad stu kandydatów nauk i doktorów. Eldorado skończyło się po roku 1993, gdy Rosja podpisała konwencję o likwidacji broni chemicznej i władze stopniowo zaczęły ograniczać dotacje, pensje  i działalność chemików. Część naukowców wyjechała, ale mieszkania były własnością wojska, co uniemożliwiało  ich  sprzedaż i  opuszczenie Szichan.
 Na początku XXI w.  instytut w Szichanach-1 uznano za bankruta. Teraz, po likwidacji statusu ZATO (Szichany-1) – to już będzie tragedia, narzekają mieszkańcy. Obecnie  dzięki temu statusowi budżet to 120 mln rubli na 6 tys. ludzi, gdy w sąsiednim miasteczku  -- 152 mln na 60 tys., mimo to  domy w Szichanach nie są remontowane od pół wieku, brak ciepłej wody, szpital opustoszał, w szkole dach przecieka, co drugi mieszkaniec jest emerytem. Status ZATO przewidywał chociaż pewne ulgi dla emerytów, którzy stracili zdrowie w zakładach chemicznych, teraz i one przepadły. Jeden z byłych pracowników instytutu w Szichanach (obecnie na emigracji) opowiada, że grupę paraliżujących silnych trucizn określanych nazwą nowiczok opracowywał z kolegami już w początkach lat 70-tych jako broń dla armii i nawet przyznano za to instytutowi  premię leninowską. Dla nas wstrząsające są protokoły z procesu  doktora chemii z zamkniętego laboratorium w Szichanach – niejakiego Leonida Rinka. Nowaja Gazeta  publikuje fotokopie zeznań Rinka ze śledztwa (1999-2007) związanego z głośnym zabójstwem (przy wykorzystaniu paraliżującej trucizny)  szefa rady dyrektorów Rosbiznesbanku i przewodniczącego Okrągłego Stołu Biznesu Rosji, bankiera i przemysłowca, jednego z najbogatszych Rosjan --  Iwana  Kiwelidi (1949-1995).
 Rink zeznał, że ponieważ był osobiście  zastraszany groźbami wobec rodziny i opłacony sumą  2 tys.$, dlatego  sporządził w tajnym laboratorium w Szichanach  wraz  z (opłaconą przez zamawiających) swoją współpracownicą  i następnie  sprzedał truciznę z systemu nowiczok.  Sprzedał 9 ampułek, każda  z ilością trucizny mogąca zabić 100 ludzi. Zdawał sobie przy tym dobrze sprawę, że  trucizna kupowana jest w celach przestępczych. Człowiek, któremu sprzedał ampułki  był funkcjonariuszem OMON.  Badania wykazały, że środek znaleziony na membranie telefonu Kiwelidi i reszta pozostała  w pozostałej  ampule u Rinka są identyczne.  O zabójstwo Kiwelidi oskarżono jego współpracownika, skazano go na 9 lat, po czym po paru latach wobec narastających wątpliwości, zwolniono. Rink został oskarżony tylko  o naruszanie procedur bezpieczeństwa i tajemnic wojskowych i skazany warunkowo.  Sposób załatwienia tej sprawy -- fakt, że oficer FSB będący ochroniarzem  Kiwelidi „znikł” po morderstwie,  nieuzasadnione oskarżenie przyjaciela bankiera i  uzasadnione, ale bez konsekwencji,  zarzuty wobec Rinka wskazują na zlecenie ze strony FSB.   Rink prawdopodobnie świadomie działał na zlecenie służb  i dano mu gwarancje, że nic mu ze strony władz nie grozi. Inaczej nie zeznawałby tak szczerze. Gdyby nie wpadka w Salisbury nie sięgnięto by przecież do starych zeznań i opinii ekspertów.



















Komentarze