Przejdź do głównej zawartości

Putin i dzieci....

 

 

Współczujemy Putinowi.  Gdzie się nie ruszy – problemy!  Zaproszono go na zebranie Rady ds.
Stosunków Narodowościowych poświęcone dzieciom. Uczestnicy referowali jak należy, że zły Zachód, Internet demoralizuje, ale my obronimy naszą młodzież przed tą zgnilizną moralną.  Lilia Gumiliowa proponowała, aby bogojczyźnianym  programem patriotycznym objąć wszystkie dzieci od żłobka po dorosłość.  A tu  Putin oznajmił (cytujemy za Moskowskim Komsomolcem)  w niektórych krajach europejskich w szkołach wszyscy uczniowie są dziećmi imigrantów. Rdzenna ludność zabiera dzieci z takich szkół.  Nigdy nie możemy dopuścić do podobnej sytuacji w Rosji! Będą wydane odpowiednie zalecenia”  i dalej „procent dzieci imigrantów w poszczególnych szkołach powinien być taki, aby dzieci zaadaptowały się do rosyjskiego środowiska, wartości i kultury, przy czym nie urażałoby to ich rodzin i nie sprawiało problemów przy nauczaniu” .  No i okazało się, że już z adaptacją dorosłych do kultury rosyjskiej jest kłopot – w 2020 r. w odpowiednich programach uczestniczyło w całym kraju tylko 2,5 tys. osób. W dodatku  cziort wie ile jest obecnie w Rosji   dzieci  robotników sezonowych i imigrantów oraz  gdzie ich szukać.  Zgodnie ze statystyką jest ich 140 tys. Okres ich przebywania na terytorium Rosji oczywiście zależy od odpowiednich zezwoleń na pracę  dla rodziców, a status prawny – jest niejasny.  Jak stwierdził Igor Barinow  (Federalna Agencja ds. Narodowościowych) „część dzieci gastarbeiterów  w ogóle nie chodzi do szkół, więc wypadają z ewidencji. Najpierw powinniśmy je znaleźć, a dopiero potem tworzyć mechanizmy współpracy”.  Tymczasem spis ludności z 2010 r. wykazał znaczny spadek liczby ludności w Rosji, nadrabiany imigracją sezonową. W 2021 r. przewidziano kolejny spis ludności.  A w ogóle z dziećmi to tylko skandale. Internet obiegło zdjęcie dzieci klęczących na śniegu, tworzących żywy napis szkoła.  Fotka stanowiła ich rozpaczliwe  wołanie do prezydenta o szkołę.

Dzieci klęczące na sniegu
  Dwa osiedla na przedmieściach Kazania (Wiszniewka i Priwolnyj) nie mają szkół. Powstały 10 lat temu, a deweloperzy zapewniali, że przedszkola, szkoły itp. tam będą na pewno. No i nie ma ich, nie ma też publicznego transportu i dzieci do szkoły  muszą iść  parę kilometrów   pieszo, po ruchliwej szosie, bez chodników. Zresztą korki utrudniają też dotarcie nawet zmotoryzowanym rodzicom.

Skutek rozpaczliwej akcji był taki, że szkół wprawdzie  nadal nie ma, za to  rodziców przykładnie ukarano za wciąganie nieletnich w nieuzgodnione z władzą akcje oraz poinformowano, że po pierwsze władze nie mają pieniędzy na szkoły, a po drugie teren pod  ewentualną budowę szkół przekwalifikowano na prywatny i dawno sprzedano, więc nie ma gdzie ich zbudować. Winne jest prawo budowlane, które  nie przewiduje budowy infrastruktury w nowych osiedlach, pozostawiając sprawę do dalszych uzgodnień z władzami. Jeżeli już nawet są jakieś przedszkola czy szkoły  to drogie placówki prywatne. Wszystkie dzieci mają  szkołę zapewnioną, a że 6 km od domu bez publicznego transportu  lub na kilka zmian – to ich  pech. Tak więc nie dość, że brak szkół, dzieci imigrantów nie można znaleźć,  jeszcze sen z oczu dodatkowo prezydentowi  spędza wizja rosyjskich szkół bez dzieci Rosjan za to  pełnych młodych islamistów domagających się nauczania Koranu.

Komentarze