Przejdź do głównej zawartości

Kto napisał 4 miliony donosów?


Powszechnie znana jest złota myśl Dowłatowa "Przeklinamy Stalina, wiadomo, za  dokonania. Chcę jednak zapytać -- kto napisał te  cztery miliony donosów?"   Im dłużej trwa  wojna tym bardziej powtórzenie  stalinowskiego rekordu donosicielstwa  wydaje się w Rosji prawdopodobne.  Brak zachwytu dla prowadzenia wojny wyrażony w domu, pracy czy w kawiarni coraz częściej  kończy się wiezieniem. W Petersburgu sędzia Ewa Gjunter  skazała na 5 lat realnego więzienia  za kłamstwa na temat armii 55-letniego inwalidę, samotnie wychowującego niepełnosprawne od urodzenia  dziecko. Doniósł na niego przyjaciel z którym wymieniał poglądy osobiście i w grupie  historyków archiwistów "petersburscy poszukiwacze skarbów". Przyjaciel tłumaczył "nie mogłem mu pozwolić kontynuować te bezeceństwa. Zrobiłem co  należało  -- napisałem do organów".   Po  ogłoszeniu werdyktu  nie był jednak zachwycony. Liczył, że skończy się na wyroku w zawieszeniu.

Masza i jej ojciec

Głośna na całą Europę stała się sprawa 12-letniej Maszy Moskaliowoj  (miasto Jefremow, obwód tulski), która na lekcji w szkole narysowała antywojenny rysunek.  82-letnia nauczycielka natychmiast  pobiegła do dyrekcji, a ta -- na policję. Okazało się, że  ojciec Maszy w sieci też w swoich postach  wyrażał niechęć do wojny.  Sędzia w ciągu jednego dnia rozpatrzyła sprawę skazując go na 2 lata więzienia. Samotnie wychowujący dziewczynkę ojciec znalazł się w więzieniu, córka w domu dziecka, a nauczycielka-donosicielka na zasłużonej emeryturze. Z kolei dyrektorka pewnie bała się, że jak nie doniesie to doniosą na nią. Ojciec Maszy zresztą zbiegł na Białoruś, gdzie ponoć trafił do więzienia KGB dla politycznych.  Donosicielka wiele lat żyła w ZSRR, gdzie propaganda głosiła pokój światu! Dzieci od pierwszego dzwonka w szkole rysowały antywojenne plakaty i walczyły o pokój. Przez całe lata zachwycano się antywojennymi rysunkami dzieci. Za taki sam rysunek jak Maszy  pół wieku temu obecna donosicielka nagradzała autorów.

Opisująca tę historię Jelena Milczanowska z Sobiesiednika stwierdza, że obecnie  Rosjanom "naplewat' i na wojnę i na pokój i na dzieci i ich rodziców, dla nich liczy się tylko  nakaz władzy,  Putin powiedział, że my za wojną to za wojną".

Wzajemna agresja jest podsycana przez władzę, sprzyja zastraszeniu oponentów i wspieraniu Kremla.   Nam pozostaje odnotować  antyrządową pozycję lewicowego  Sobiesiednika i powtórzyć za nim kolejny dowcip z czasów ZSRR, który nabiera aktualności: 

W więzieniu skazani zwierzają się za co siedzą . Jeden za kradzież, inny za grabież, a trzeci mówi, że on za lenistwo. Za lenistwo przecież nie sadzają! Ależ sadzają, wyjaśnił. Siedzieliśmy w kuchni przy wódeczce do północy i opowiadali polityczne kawały. Przyjaciel od razu pobiegł na policję donieść, a ja się leniłem..   zdecydowałem poczekać do rana i poszedłem spać". 

Wygląda wszystko  na lewicową opozycję. Poseł z ramienia KPR do okręgowej dumy Iwanowska zamieścił na swojej stronie sieci społecznościowej  WKontaktie poniższy rysunek (mogilizacja mężczyzn, wdowizacja kobiet, sierotyzacja dzieci) : (kosztowało go to 30 tys. rubli kary)


 

.Tekst z Sobiesiednika

Komentarze