Przejdź do głównej zawartości

Chwała Bogu, nie spalili



Workuta

 O Workucie stało się znów głośno z racji wieści o paleniu  tam książek. [Również w polskich mediach]
Workuta!  Niegdyś  nazywana była  stolicą całego świata – bo  łagry skupiały ludzi  wszystkich narodowości. Pociąg tu dojeżdża obecnie  raz na 2 dni, samolot 2 razy w tygodniu.  Straszą puste baraki z powybijanymi szybami,  linie krzyży z datami śmierci  więźniów –1938, 1939, 1940…Po likwidacji gułagu pozostali i nadzorcy i byli  więźniowie. Zaczęto wydobywać węgiel, uruchomiono 16 kopalni, miasto w 1980 r. liczyło ponad 180 tys.  i rozwijało się, do czasu.  Stopniowo zamykano  kopalnie – zostało obecnie  6, a połowę z nich nadal  czeka upadek , ludność  zmalała do 60 tys. Jak tak dalej pójdzie w 2050 r. miasto zniknie – pozostanie wojsko, FSB i rury Gazpromu (Północna Linia). 
Paweł Kanigin ze Światopoglądem (wydania 2001,2004)
Paweł  Kanygin z Nowej Gazety pojechał sprawdzić jak z tym paleniem książek w Workucie było.  Zaczął od losów  53 egzemplarzy wydanego przez Sorosa  dzieła biblistów angielskich – Davida Goodinga i Johna Lennoxa pt. Światopogląd. W żaden sposób treść tego dzieła nie jest sprzeczna ani z polityką ideową rządu ani nie łączy się z historią Rosji.  Inna sprawa, że żaden tam światopogląd nikogo w Workucie nie interesuje i ani z  wydania z 2001 r., ani z 2004 r. nikt nie przeczytał  ani jednej strony.  Czemu więc  usunięto z biblioteki i o mały włos nie spalono tych i innych, często bogobojnych lub klasycznych,  dzieł, którym ani Putin ani nawet sam Cyryl nie mieliby nic do zarzucenia? W grudniu 2016 r. do władz oświatowych republiki Komi dotarło pismo pełnomocnika rządu na obszary północno-zachodnie Rosji  Andrieja Trawnikowa  nakazujące „spisać i usunąć z bibliotek książki popularyzujące wśród młodzieży  obcą Rosji ideologię”,  głównie chodziło o pozycje  wydane przez Fundację Sorosa na początku wieku.  Niedawno w Rosji w oświacie dokonano pewnych czystek, więc wystraszona  tym p.o. ministra  edukacji republiki Komi   Swietłana Moisiewa-Archipowa w miesiąc po rozporządzeniu Trawnikowa raportowała władzy, że zgodnie z zaleceniami  książki   spisano i spalono.   Najbiedniejszy okazał się Siergiej Krawcow,  dyrektor koledżu ekonomicznego w Workucie.   Najpierw minister kazała książki usunąć i spalić, gdyż „literatura ta buduje u młodzieży fałszywy obraz historii ojczystej i  upowszechnia idee obce rosyjskiej ideologii”, a następnie ktoś doniósł do mediów i zwalają się im z całego świata  dziennikarze wymyślając od faszystów. Dyrektor pokazuje nowiutkie, nie czytane przez nikogo egzemplarze i wzdycha „Sława Bogu, że nie  zdążyliśmy ich spalić!”  A uważacie, że trzeba? –pyta dziennikarz,  na co słyszy  „w 2001 r. obowiązywała w Rosji  inna ideologia”. Rozżalone bibliotekarki narzekają : prasa pisała, że my jesteśmy naziści i faszyści. Jacy tu w Workucie faszyści?” Dziennikarz pyta je,  o czym są te spisane książki? Bibliotekarki na to „coś o historii, czy fałszywej historii, nie pamiętamy”.  
   Rozmowa z panią p.o. ministra nie wiele  wniosła  „jesteśmy wykonawcami, pełnomocnik rządu kazał usunąć, to przekazaliśmy zalecenie do bibliotek,  nie analizując treści książek”. Dziennikarz naciska „pisze pani o obcej ideologii, o co chodzi?” – „Myślę, że o propagowanie rasizmu, faszyzmu, zbrojnego zamachu stanu” –Ależ w  wytypowanych do spalenia książkach tego nie ma!” –„Rozumiecie sytuację”, konkluduje pani minister. (Zob. też poprzedni wpis Puszkin zagraża młodzieży rosyjskiej?)

Komentarze