Przejdź do głównej zawartości

Proroctwo (dla Rosji) Wsiewołoda Czaplina



Wsiewołod Czaplin
Ponad rok minął od czasu, gdy protojerej Wsiewołod Czaplin stracił stanowisko przewodniczącego Komisji ds. Relacji Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej (RCP) ze Społeczeństwem. Próbowano nawet wyrzucić go ze stanu duchownego (zob. wpisy z 4.01.2016 Konflikt na szczycie RCP i z 30.01.2018 Na Kreml, nie na barykady) i wydawałoby się, że możemy o nim zapomnieć.  A jednak nie!    Przypomniał o sobie mocnym wejściem. Sobiesiednik zamieścił dzisiaj  jego dwie ostatnie deklaracje.  Pierwsza dotyczyła filmu Matylda o romansie carewicza (późniejszego Mikołaja II) i baletniczki Matyldy.  Zacytujmy Czaplina: „wojna światowa jest nieunikniona, jeżeli jednak film nie wejdzie na ekrany, ktoś ją z pewnością przeżyje, chociaż nie w miastach” inaczej „Rosja zginie, co będzie słuszne w oczach Boga”.
 
Rosja po wyświetleniu filmu Matylda

Matylda        
I tak  narodził się mocno nawiedzony  prorok. Wprawdzie filmu nie widział, w wielki post przekąsza hamburgery i  czasem nadużywa alkoholu, ale święty człowiek Rasputin też lubił popić. Obaj rozmawiali z samym Panem Bogiem.
 My  uwierzyliśmy w słowa prezydenta Macrona „w każdym z nas drzemie cynik”, skoro więc w nas też – mamy wątpliwości, czy Pan Bóg przywiązuje aż taką wagę do drugorzędnej ramoty  reżysera Uczitiela… No i może dobrze by było, żeby przed konsultacją z Panem Bogiem  Czaplin ten film zobaczył…Szkoda, że Pan Bóg nie wyjawił mu, kto wywoła tę atomową wojnę. Putin?

Druga kwestia dotyczy Stalina. Jego kult (jak przypomina Czaplin)  – tu i ówdzie się odradza, 38% Rosjan uważa generalissimusa za najważniejszą postać historyczną.
 Kto się temu [docenianiu Stalina] przeciwstawia?  -- pyta Czaplin, i dopowiada „Ci, którzy do drżenia kolan boją się silnej ręki, ale  bez niej nie ma Rosja przyszłości.  Mówi się o korupcji. A gdzie jej źródło? W Jelcynowskiej prywatyzacji. Tak, Stalin był bezbożnikiem przez znaczną część życia, odpowiada za śmierć niewinnych ludzi – zwłaszcza chłopów, kozaków, duchownych. Był on biczem Bożym na krwawych organizatorów rewolucji i czerwonego terroru. 

Świadomie lub nie – bożym sługą, mścicielem i wymierzającym karę za zło. Przypominał cesarzy rzymskich gnębiących chrześcijan”. A kto Stalina nie lubi?  Cytujmy dalej Czaplina „czyż nie potomkowie – biologiczni, ideowi i duchowni – tych katów, których zgodnie z wyższą sprawiedliwością zniszczył Stalin drżą słysząc jego imię? Sprawiedliwość znowu powinna rządzić twardą ręką, ale jej podstawy powinny być nie bezbożno-rewolucyjne, a chrześcijańskie, na czym pracujemy ze wszystkich sił. Dlatego polityka utrwalania niesprawiedliwości prowadzona od lat 90-tych skończy się rewolucją z zewnątrz”.
 Rozumiemy, że Pan Bóg mógł nie lubić Lenina, Trockiego i spółki, ale jakoś nie wydaje się nam, by korzystał z usług Stalina… Czy potomkowie ideowi wodzów rewolucji wymyślili prywatyzację?  A kto ją teraz odwoła? I wprowadzi rządy twardej ręki. Putin z Cyrylem?
Czekamy na kolejne objawienia, które doprecyzują wizję.


Komentarze