Przejdź do głównej zawartości

Jekaterynburg -- czyli mecenat po rosyjsku i gęsie pióra w szkole


Putin i Ałtuszkin
Sprawa budowy cerkwi św. Katarzyny  w Jekaterynburgu nadal niepokoi opozycję i bulwersuje internautów. Włączył się – jak donosimy w poprzednim wpisie -- sam Putin, stwierdzając, że kościoły nie powinny ludzi dzielić,  no i zaproponował sondaż; również nie  zrezygnował z komentarza (portal Blogi- Echo Moskwy)  Aleksiej Nawalny.
 Ten ostatni skupił się na inicjatorach pomysłu czyli darczyńcach. Linia frontu w jego ujęciu przebiega między oligarchami pozującymi na carską arystokrację uszczęśliwiającą prosty lud  a szarymi obywatelami oraz między wizją nowoczesnej cywilizacji a powrotem do  ideologii  caratu i Związku Radzieckiego. 

 Otóż cerkiew na skwerku chce wybudować prawosławny oligarcha Igor Ałtuszkin, właściciel Rosyjskiej Kampanii Miedzi (RMK).
Ałtuszkin z żoną
 Na osobie jego i jego małżonki skoncentrowała się też krytyka Nawalnego.  Ałtuszkin zaczął od skupu złomu metali kolorowych i w okresie przemian postsowieckich udało mu się przejąć kopalnie miedzi. Obecnie należy do najbogatszych Rosjan -- posiada m.in. piękną trzypiętrową willę w Londynie wartą co najmniej 15 mln funtów, jego małżonka ma też całe piętro w innej luksusowej willi,  finansował wybory lokalnego gubernatora i Jedynej Rosji. Wspaniała cerkiew w Jekaterynburgu ma utrwalić na zawsze jego zasługi dla regionu, zwłaszcza, że w ramach transakcji wiązanej planuje wiele inwestycji na rzecz miasta. Nawalny sugeruje natomiast, że ponieważ  Ałtuszkin współpracuje z Kozicynem, właścicielem holdingu UGMK, który posiada liczne nieruchomości w Jekaterynburgu  niech sobie buduje  na gruntach kumpla niepotrzebną mieszkańcom  cerkiew, nie ma jednak  uzasadnienia  niszczenie w tym celu  miejskiej oazy zieleni. 
Willa w Londynie
Pierwsze piętro tej też własnością Ałtuszkinej
Główny atak kieruje jednak Nawalny przeciw małżonce oligarchy –Tatianie Ałtuszkinej. Jest ona właścicielką prywatnego gimnazjum w Jekaterynburgu, publiczne szkoły zachodnioeuropejskie określa mianem „liberalnych bachnalii” , proponuje powrót do metod nauczania  matematyki i podręczników, stosowanych  w Związku Radzieckim, które okazały się skuteczne oraz powrót do nauki kaligrafii wraz z  atramentem, obsadką, stalówką i nawet gęsim piórem.  
 No i owo nieszczęsne pióro gęsie stało się dla Nawalnego symbolem cywilizacyjnego zacofania. Nawalny przedstawia dokumenty, świadczące, że Ałtuszkina w latach 2011-2018 miała obywatelstwo brytyjskie i prawo głosowania w Londynie, a jej syn i wnuk urodzeni w Londynie  są Anglikami i chodzą do szkół brytyjskich. Dalej już grzmi „swoje dzieci lokuje w świecie cyfrowym, a naszym chce ograniczać świat Internetu i cofnąć do epoki gęsiego pióra”.  Najzabawniejsze, że pomysły pani Tatiany wcale nie są tak idiotyczne, jak sądzi Nawalny.   Lekcje kaligrafii, ołówek  i stalówka dla pierwszaków nie cofną  dzieci do średniowiecza, a doświadczenie z gęsim piórem przybliży im realia przeszłości.  Nie da się też ukryć, że absolwenci szkół radzieckich mieli znakomite przygotowanie z nauk ścisłych, może więc warto zainteresować się stosowaną wówczas metodą nauczania matematyki.  Oczywiście  Nawalny ma rację, że przekonywanie zwolenników zieleni za pomocą aresztowań i pałek do idei chrześcijańskich i patriotyzmu stoi w sprzeczności z założeniami prawosławia i patriotyzmu, a gęsie pióro nie zastąpi komputera. Idealizacja ZSRR nie ma sensu, z tymi 31% budżetu na kształcenie też przesada, ale z matematyką było nie najgorzej. Poniżej tekst Ałtuszkinej broniącej  Rosji Radzieckiej.






Komentarze