Jak
pisaliśmy (post Kto z kim i o co
walczy w Libii z 30.12.2019) Trypolisu broni Rząd Jedności Narodowej (GNA) pod kierownictwem Mustafa
as-Saradża atakowany przez Libijską
Armię Narodową (ANL) Khalifa Haftara. GNA Saradża
(uznane przez ONZ) wspiera bronią i ochotnikami z Idlibu Turcja, Haftara – Egipt, Emiraty
Arabskie oraz Rosja (zbrojnie i ochotnikami Wagnera). W wyniku międzynarodowych rokowań (ostatnio w
Berlinie) ustalono embargo na dostawę broni do Libii, zawieszenie broni i zapowiedziano dalszy proces pokojowy. Jednak we wtorek (18 lutego) ANL ostrzelała 15 rakietami port w
Trypolisie no i walki rozgorzały ponownie.
"Obudziła się" Unia Europejska. Zwołano
spotkanie ministrów spraw zagranicznych krajów UE, które poprzedził okólnik dla obradujących, pismo m.in. zawierało sformułowanie „Jeżeli
konkretnie nie zadziałamy, UE zostanie zepchnięta na margines, inni jak
przedtem, będą kierować Libią wbrew naszym interesom”. Skonkretyzował rzecz
szef unijnej dyplomacji Joseph Borrell mówiąc „Jeżeli UE skutecznie nie zadziała odda los Libii w ręce
Rosji i Turcji”.
Postanowiono 1
kwietnia rozpocząć operację wojskowo-morską, której celem ma być stały dyżur okrętów UE, zapewniający dopilnowanie
przestrzegania embarga na dostawę wojującym stronom ludzi i broni. Podobną operację przeprowadzono już na Morzu
Śródziemnym w 2015 r. Miała przeciwdziałać
kontrabandzie, handlowi bronią i ludźmi. Obecność europejskich fregat
wykorzystali wówczas uchodźcy –
dopływali na pontonach do okrętów, które ze względów humanitarnych ratowały im życie i następnie przewoziły
do krajów UE. Emocje podgrzewały media. Od imienia dziewczynki somalijskiej, która
urodziła się na niemieckiej fregacie tamtą operację nazwano Sofija.
Tym razem ujawniły się sprzeczności w podejściu różnych państw – Austria podkreśliła, że nie podpisze niczego co sprzyjałoby powtórzeniu sytuacji i nowej fali uchodźców. Wybrnięto z tego „salomonowo”, z właściwą politykom hipokryzją – tzn. wiadomo, że zgodnie z prawem morskim okręty w razie co uratują cierpiących uciekinierów, którym grozi śmierć, ale konkretnie na piśmie zatwierdzono, że będą omijać trasy typowe dla potoków imigracji, będą działać ponad 100 km od granic Libii oraz wycofają się z terenu, jeżeli okaże się, że mogłyby być wykorzystywane do przewożenia imigrantów. Taki był warunek Austrii. Tak więc okręty mają ułatwić radiolokację wszystkich obiektów pływających i latających, dostarczających uzbrojenie i żołnierzy do Libii oraz szkolić w tym kierunku libijską flotę i oddziały rządowe Saradża. Zastanawiamy się, co z lądową granicą Libii z Egiptem (sprzyjającym Haftarowi), której przecież nie mogą kontrolować. Zasady ewentualnej ingerencji okrętów UE mają być dopiero ustalone przez dowództwo wojskowe, sformułowano tylko cel polityczny – dopilnowanie przestrzegania embarga ustalonego przez ONZ. Już we wtorek, Włosi podzielili się w Rzymie ustaleniami UE z Ławrowem. Ten wykazał zrozumienie dla inicjatywy UE, zapewnił o neutralności Rosji i poradził, aby UE wniosła swój projekt do Rady Bezpieczeństwa ONZ, której stałym członkiem jest Rosja, a ta podpowie Unii jak skutecznie zapewnić przestrzeganie embarga.
Jeżeli – jak mówi Borell – UE chodzi o ograniczenie roli Rosji w tym konflikcie i gwarancję interesów ekonomiczno-politycznych Unii (kosztem Rosji i Turcji), działania Włochów i rady Ławrowa są dla UE bezcenne. „Neutralna” ponoć Rosja w swojej rządowej telewizji o wojsku Saradża wyraża się wyłącznie per „terroryści” , a o jego rządzie „tak zwany rząd jedności narodowej”, zaś Haftar to "nasz bohater". Z kolei turecki parlament wyraził zgodę na użycie wojska i dostawę uzbrojenia dla Saradża, Rosja również od dawna dostarcza uzbrojenie i specjalistów Haftarowi. Po stronie Saradża walczą tureccy ochotnicy z Idlibu, po stronie Haftara -- rosyjscy najemnicy z CzK Wagnera. Ciekawe, jak wojskowi z okrętów UE zamierzają jednych i drugich kontrolować i karać za nieprzestrzeganie embarga. Nie wykluczone zresztą, że do kwietnia (jeżeli w ogóle Europa do tego czasu uzgodni swoją akcję) Haftar zajmie Trypolis. Jak na razie nic nie wskazuje, aby Rosja poważnie potraktowała swoją neutralność i pokojowe zamierzenia zadeklarowane w Berlinie. Swoją drogą efektywność, sprawność i skuteczność działania UE i jej dyplomacji w tym konflikcie budzi w nas niejakie przerażenie. Czyżby to była znakomita organizacja wyłącznie na dobre czasy? Ostatecznie stwierdzono, że póki co będą rozmawiać Rosjanie, Turcy, Niemcy i Francuzi. Oczywiście między rozmowami Rosjanie i Turcy nadal posługują się rakietami. Dyplomację UE i Włochy realnie biorąc wyrolowano.
Niemiecka fregata w akcji Sofija |
Tym razem ujawniły się sprzeczności w podejściu różnych państw – Austria podkreśliła, że nie podpisze niczego co sprzyjałoby powtórzeniu sytuacji i nowej fali uchodźców. Wybrnięto z tego „salomonowo”, z właściwą politykom hipokryzją – tzn. wiadomo, że zgodnie z prawem morskim okręty w razie co uratują cierpiących uciekinierów, którym grozi śmierć, ale konkretnie na piśmie zatwierdzono, że będą omijać trasy typowe dla potoków imigracji, będą działać ponad 100 km od granic Libii oraz wycofają się z terenu, jeżeli okaże się, że mogłyby być wykorzystywane do przewożenia imigrantów. Taki był warunek Austrii. Tak więc okręty mają ułatwić radiolokację wszystkich obiektów pływających i latających, dostarczających uzbrojenie i żołnierzy do Libii oraz szkolić w tym kierunku libijską flotę i oddziały rządowe Saradża. Zastanawiamy się, co z lądową granicą Libii z Egiptem (sprzyjającym Haftarowi), której przecież nie mogą kontrolować. Zasady ewentualnej ingerencji okrętów UE mają być dopiero ustalone przez dowództwo wojskowe, sformułowano tylko cel polityczny – dopilnowanie przestrzegania embarga ustalonego przez ONZ. Już we wtorek, Włosi podzielili się w Rzymie ustaleniami UE z Ławrowem. Ten wykazał zrozumienie dla inicjatywy UE, zapewnił o neutralności Rosji i poradził, aby UE wniosła swój projekt do Rady Bezpieczeństwa ONZ, której stałym członkiem jest Rosja, a ta podpowie Unii jak skutecznie zapewnić przestrzeganie embarga.
Jeżeli – jak mówi Borell – UE chodzi o ograniczenie roli Rosji w tym konflikcie i gwarancję interesów ekonomiczno-politycznych Unii (kosztem Rosji i Turcji), działania Włochów i rady Ławrowa są dla UE bezcenne. „Neutralna” ponoć Rosja w swojej rządowej telewizji o wojsku Saradża wyraża się wyłącznie per „terroryści” , a o jego rządzie „tak zwany rząd jedności narodowej”, zaś Haftar to "nasz bohater". Z kolei turecki parlament wyraził zgodę na użycie wojska i dostawę uzbrojenia dla Saradża, Rosja również od dawna dostarcza uzbrojenie i specjalistów Haftarowi. Po stronie Saradża walczą tureccy ochotnicy z Idlibu, po stronie Haftara -- rosyjscy najemnicy z CzK Wagnera. Ciekawe, jak wojskowi z okrętów UE zamierzają jednych i drugich kontrolować i karać za nieprzestrzeganie embarga. Nie wykluczone zresztą, że do kwietnia (jeżeli w ogóle Europa do tego czasu uzgodni swoją akcję) Haftar zajmie Trypolis. Jak na razie nic nie wskazuje, aby Rosja poważnie potraktowała swoją neutralność i pokojowe zamierzenia zadeklarowane w Berlinie. Swoją drogą efektywność, sprawność i skuteczność działania UE i jej dyplomacji w tym konflikcie budzi w nas niejakie przerażenie. Czyżby to była znakomita organizacja wyłącznie na dobre czasy? Ostatecznie stwierdzono, że póki co będą rozmawiać Rosjanie, Turcy, Niemcy i Francuzi. Oczywiście między rozmowami Rosjanie i Turcy nadal posługują się rakietami. Dyplomację UE i Włochy realnie biorąc wyrolowano.
Komentarze
Prześlij komentarz