Przejdź do głównej zawartości

Na złość mamie [Putin] odmoził sobie nos i uszy?



Ambasada USA w Moskwie

Szumnie ogłoszona przez Putina odpowiedź na sankcje USA – zmniejszenie personelu ambasad do 455 osób, czyli o 755 osoby (znaczy było 1210) groźnie brzmi w  mediach,  zaś ciekawie – gdy przyjrzymy się strukturze zatrudnionych. W 2013 r. w ambasadzie w Moskwie i w konsulatach Petersburga, Jekaterynburga i Władywostoku pracowało 1279 osób, w tym 934 (73%) – Rosjan,  a ponieważ struktura raczej nie przeszła rewolucji – obecnie też w placówkach dyplomatycznych przeważają krajanie Putina. Tak więc Putin zdymisjonował głównie swoich rodaków.  Czy dostaną sowite odprawy? Niekoniecznie.  Wprawdzie Amerykanie stosują kodeks pracy RF, ale jak nie zastosują to nie podlegają rosyjskim sądom, bo mają immunitet. Teoretycznie zwolnieni mogą zgłosić się do sądów amerykańskich, ale to też nie jest proste.  Formalnie zatrudnia ich (i płaci składki emerytalne)   nie ambasada lecz rosyjska agencja przy MSW Inpredkadry. Tak, że prawna sytuacja jest skomplikowana, o pracę w Rosji dla byłych pracowników ambasad też trudno. 

Rezydencja poselstwa USA
 Płace w ambasadzie  nie porażały wprawdzie wysokością  – 514 tys. plus 30 tys. rubli diet (ok. 45 tys. zł) rocznie wynosiła pensja kierowcy, 672 tys. rubli dla elektryka, ale były w miarę konkurencyjne na rynku rosyjskim. Poza tym oczywiście spadnie liczba przyznanych Rosjanom wiz i wydłużą się terminy ich przyznawania (obecnie w Moskwie czas oczekiwania 38-50 dni; w Petersburgu 17-21; Jekaterynburgu 2-7 dni). Już od 2013 r. ich ilość spadła o 40% do 186 487 tys.  Wprawdzie na zapowiedzi  wydłużenia oczekiwania na wizę Putin grzmi na temat łamania podstawowych uzgodnień międzynarodowych, ale wizę trzeba przyznać, a do tego  trzeba ludzi i porządku, a teraz jest bałagan,  bo liczono na dymisję 35  Amerykanów a nie 755 osób, w większości Rosjan.  Zmniejszy się przepływ ludzi kultury, nauki i specjalistów, co wydaje się bardziej zaszkodzi Rosji niż Ameryce. 
Ponieważ my jesteśmy przekonani, że w konsulatach pracowali ludzie powiązani z FSB stanowiący dodatkową pomoc w pracy operacyjnej  tej organizacji wydaje się, że ich zwolnienie pewnie nie wszystkich w Rosji zachwyciło.  Podejrzewamy, że narzekania na decyzję Putina w prasie opozycyjnej coś mogą mieć z tym wspólnego, choć możliwe, że to tylko niesłuszne oskarżenia -- Rosjanie przestrzegają ustaleń międzynarodowych i podejrzewanie ich o szpiegostwo jest obrazą.

Komentarze