baza Al-Tanf |
Więc z kim?
Rosyjska oficjalna wersja wydarzeń mówi, że „grupa bojowników” napadła
na syryjską baterię artyleryjską, doszkalaną przez ekspertów z Rosji – zginęło
43 bojowników i niestety – Rosjanie. I tak nadal nie do końca nie wiemy kim byli Ci napastnicy. Ministerstwo oscyluje między
„bojownikami ISIS” a „bojownikami tzw. umiarkowanej opozycji”. Internauci przytomnie stwierdzają, że
pierwszych ponoć już dawno nie ma, nie bardzo też wiadomo czemu rosyjscy żołnierze mają ginąć w
walce z drugimi. Nowa Gazeta trochę rozjaśnia sytuację i ujawnia kolejnych jej uczestników. Putin miał rację – bojowników ISIS (przynajmniej
obecnie i na tym terenie) już nie ma. Po zdobyciu Jarmuka jego mieszkańcy opuścili miasto tzw. korytarzem
humanitarnym. W amerykańskiej bazie państw
koalicji Al-Tanf przez Amerykanów,
Anglików i Norwegów szkolone są siły
Wolnej Armii Syryjskiej (WAS) czyli owej tzw. umiarkowanej opozycji. Wg
Nowej ci drudzy dostarczyli wychodźcom z Jarmuka wyposażenie, co
pozwoliło im wspólnie zaatakować oddział artylerii Asada. Asada zaś wspierali nie tylko „eksperci” z sił
regularnych, ale też zaprawieni w
rzemiośle wojskowym żołnierze rosyjskiej prywatnej armii Wagnera. Ministerstwo nie mogło przemilczeć wszystkich strat, bo zginęli zawodowi oficerowie. Dane dotyczące strat są jak
zawsze rozbieżne. Agencje arabskie mówią o 23 zabitych Syryjczykach i Rosjanach,
w tym ponoć poległo też nie mniej niż 5 wagnerowców. Do niewoli żołnierze WAS ponoć wzięli 50 ludzi w tym 5 wagnerowców. Nowa Gazeta widzi w tym akcent optymistyczny –
jest szansa, że jeńcy rosyjscy trafia do Al-Tanf i uda się ich wymienić.
Komentarze
Prześlij komentarz