Na portalach rosyjskich mediów jednym z tzw. wiodących tematów od niejakiego czasu jest wojna z Ukrainą. Media rządowe straszą, że Ukrainę zbroi NATO, aby napadła na pokój miłującą Rosję. Washington Post i agencja Bloomberg podały, że rosyjskie wojska uczestniczące w manewrach Zapad 2021 nie wróciły do baz i ani chybił 100 tys. żołnierzy zaatakuje zimą Ukrainę, czemu sprzyja odwracający uwagę świata konflikt na Białorusi. Już nawet obliczono kiedy atak nastąpi. Ukraiński wywiad tego nie potwierdza. Ze strony ukraińskiej sytuacja zmieniła się o tyle, że zastosowano turecki dron Bayraktar, którym zniszczono jedną wyrzutnię ostrzeliwującą ukraińską wieś i trwają rozmowy z NATO. O wojnie oczywiście na Ukrainie nikt nie myśli. W Rosji głos zabrał Władisław Surkow, czołowy ideolog Putina, któremu przypisuje się opracowanie modelu demokracji rosyjskiej (przełomowa książka Zarządzanie demokracją). Jego zdaniem Rosja osiągnęła obecnie stabilizację realizując takie cele jak zniszczenie opozycji Nawalnego, uznanie ze strony USA (Biden zaprasza Putina na światowy szczyt), uruchomienie Nord Stream II, rozwalanie granic NATO imigracją arabską itp. Naród od dawna wybiera rząd zgodnie z intencjami władzy, wszystko to jednak nie musi to oznaczać rzeczywistego poparcia. Temu dobrze służą „igrzyska” czyli takie akcje jak mała zwycięska wojna. Nikołaj Patruszew (szef Rady Bezpieczeństwa) też już widzi miliony Ukraińców głodujących, rozczarowanych Zachodem i szukających schronienia pod skrzydłami Rosji. Przeciwne stanowisko zajmuje Łatynina i nie tylko. Łatynina przypomina poprzednie wysłanie wojsk rosyjskich na granicę, wówczas wszystko wskazywało na atak, media kipiały retoryką wojny i jak dotąd -- spokój. Zdaniem Łatyniny obecnie Kreml w imperialnych zakusach woli posługiwać się Wagnerowcami, od których łatwo się odciąć w razie klęski. Na Donbasie w 2014 r. teoretycznie nie było Rosji, walczyły gnębione przez władzę mniejszości. Teraz taka propaganda nie byłaby możliwa. Jednym słowem, jej zdaniem, Kreml boi się przegranej. Podobne zdanie, choć z innych powodów ma znany ekonomista Siergiej Aleksaszenko. Mała zwycięska wojna z Ukrainą nie przyniesie korzyści, gdyż kontrola nad zdobytym terenem przewyższy ewentualne zyski. Z kolei zagarnięcie terytorium do Dniepru to ogromna operacja wojskowa, która może być długotrwała i ryzykowna. Masowa sprzedaż akcji rosyjskich przedsiębiorstw świadczy jednak, że wielu analityków na świecie dostrzega możliwość wojny i militarnego nacisku na sąsiadów. Krym nadal nie ma wody, co przynosi straty ekonomiczne a z drugiej strony tendencje imperialne są w Rosji silne, nigdy nie pogodzono się z utratą Ukrainy, Rosja ma opinię nieprzewidywalnej. Inflacja i covid destabilizują kraj.
Niepokoi władzę pewna popularność konkurencyjnych partii politycznych, o której świadczą ostatnie wybory do Dumy. Cy to jednak wystarczy? I Łatynina i Aleksaszenko są zdania, że póki co straszenie agresją i tzw. wojna hybrydowa są korzystniejsze dla Kremla niż działania wojskowe: wszyscy się denerwują, to znaczy boją się. I hybrydowa wojna będzie nadal rozpalana.
My, podobnie jak kraje zachodnie, zaniepokoiliśmy się poprzednimi ruchami wojsk i nasiloną propagandą wojenną w kwietniu b.r. (posty Czemu i kiedy wojna z Ukrainą i Bębny głośniej grzmijcie! z kwietnia 2021 r. Podzielamy opinię, że sytuacja jest zmienna i Rosja nie zawsze przewidywalna. Straty z wojny wydają się przekraczać zyski, no swoje majątki władza ulokowała na Zachodzie, dzieci kształci w Londynie....
Komentarze
Prześlij komentarz