Przejdź do głównej zawartości

Rosjanie wobec wojny

 Główne rosyjskie instytuty badania opinii to Państwowe WCIOM i FOM oraz mający etykietkę "inoagenta" -- Levada. Pierwsze publikują wyniki co tydzień, Levada -- co miesiąc. WCIOM  w tym tygodniu  pytał o powody "operacji wojskowej" i jej cele. 88% respondentów deklarowało, że zagnieździły się na Ukrainie  organizacje nazistowskie (4%, że ich tam nie ma; 14% -- może są); organizacje te zagrażają Rosji wg 76% badanych (14%, że nie). Rząd ukraiński wspiera te organizacje wg 70% badanych, (nie wspiera wg 8%, lekceważy zagrożenie -- wg 14%).  Za cel operacji wojskowej uznano osądzenie i ukaranie nazistów (45%), osiągnięcie pewności, że Ukraina nie wstąpi do NATO (39%), zapewnienie niepodległości ŁNR i DNR (34%), zakaz głoszenia ideologii nazistowskiej i posiadania broni atomowej przez Ukrainę (32%). Patrząc na te wyniki mamy wrażenie że Rosjanie zwariowali.  Nie rozumiemy dlaczego jacyś  naziści na Ukrainie mają  Rosjanina np. na Kamczatce obchodzić na tyle, aby  szedł walczyć z nimi  z karabinem w ręku?  Zwłaszcza dziwimy się, gdy  poznamy  wyniki badań Levady. Na pytanie "czy kraj zmierza we właściwym kierunku?" pozytywnie odpowiedziało aż 69% badanych. Takiego wyniku nie osiągnięto nigdy, ściślej od 1996 r. (to znaczy od początku badań opinii). Od rozpoczęcia w lutym obecnej  wojny władzy  przybyło 17%  entuzjastów.   W najlepszych czasach w Rosji ilość wierzących, że kraj kroczy właściwą  drogą w świetlaną przyszłość (swietłoje buduszczie) nigdy   nie przekraczała 50%.

Po raz pierwszy  w swojej  historii  naród ufa nie tylko Putinowi (83%), ale  całej władzy. Miszustina ceni 71% badanych, Jedną Rosję, którą krytykowano od lat --   dobrze ocenia 70%. Nagle Rosjanie odkryli jak świetną mają dumę, gubernatorów i w ogóle władzę, są zadowoleni z kursu jej polityki -- kochają i cara i jego bojarów. A to wszystko przy ustawach, które przewidują aresztowanie lub zakaz publikacji za nazwanie wojny wojną.

 Realnie patrząc, statystyczny  Rosjanin powtarza ogólnikowe hasła propagandy z telewizji, unikając konkretów np. kogo zaliczy do "nazistów", kto i za co ma ich osądzić,  kto jest nacjonalistą itp. licząc, że o realia  rząd zadba po wygranej wojnie.  Ukraina nie pretendowała  do NATO i nie ma broni atomowej. deklarowane powody ingerencji są dziwne,  skąd więc ten zachwyt wojną i na co liczy Iwan Iwanowicz? 

 Wystarczy prześledzić wpisy internautów.  Przede wszystkim przestano się bać Zachodu, sankcje okazały się niegroźne, a odejście konkurencji potraktowano jako zielone światło dla rozwoju rodzimego biznesu. 

 Dodatkowym bonusem była świadomość, że wreszcie ktoś uderzył w oligarchów, zabrano im jachty i odtąd zyski będą oni lokować w kraju.   Zachodnie sankcje i dostawy broni dla Ukrainy  potraktowano jako zagrożenie dla ojczyzny.  Poza tym wojna  nie toczy się w Rosji, zachciało się Ukrainie niepodległości, to niech walczy do ostatniego Ukraińca.  Jak ktoś stwierdził "naród rosyjski lubi wojnę sprawiedliwą to znaczy  o powrót do Rosji ziem, które uważa ona za własne, zwłaszcza gdy  wspiera ją  cerkiew prawosławna. Rosja zawsze zdobywała nowe ziemie i siłę drogą wojen". Poza tym,  po Majdanie Ukraińcy postrzegani są przez propagandę, i nie tylko, jako zdrajcy i wrogowie, zbuntowana prowincja.  Słynna mapa Wasi Łożkina dobrze ujmuje kompleksy narodowe -- w wypowiedziach internetowych Ukraińcy to Chochły, Polacy -- Lachi, Zachód -- Pindosy. Należy Ukrainę opanować, a potem już jak w zdobytym  obwodzie chersońskim -- referendum i spokój zapewniony przez Rosjan. Propaganda dba, aby nagłaśniano zwycięstwa rosyjskiego oręża, przypisywano zbrodnie Ukraińcom, ukrywano rabunki i straty itp. Jak na razie naród chce wojny i cieszy się ze strat Ukrainy i liczy na pełne zwycięstwo w tej wojnie, zdobycie Ukrainy i upokorzenie Zachodu oraz nadejście ery dobrobytu, a protestujących przeciw wojnie uważa za przekupionych z zagranicy.

Komentarze