Przejdź do głównej zawartości

Ałła Pugaczowa, czyli celebryci na wojnie

 

 

Burzą w szklance wody wydaje się głośny manifest Ałły Pugaczowej, chociaż wydaje się, że ta woda dawno


rozlała się poza szklankę. Po wybuchu wojny wielu  znanych artystów opuściło Rosję, między innymi do Izraela wyjechali  znany z telewizyjnego show   komik Maksim Gałkin i jego żona, pieśniarka Ałła Pugaczowa. Gałkin publicznie wyrażał brak zachwytu "operacją specjalną", za co uznano go „zagranicznym agentem”. Wtedy Pugaczowa się wściekła i opublikowała w sieci  manifest,  w którym prosi, aby ją też uznać za agenta  „będąc prawdziwym patriotą Rosji, życzę mojej umiłowanej ojczyźnie rozkwitu i spokojnego życia”— deklarowała. Do ministerstwa sprawiedliwości skierowała oficjalny   tekst prośby  "Proszę mnie też uznać za agenta dowolnego państwa, bo solidaryzuję się  z mężem, uczciwym,  porządnym obywatelem i nieprzekupnym patriotą". Pod jej tekstem pojawiło się 700 tys. lajków, większość od młodzieży,  wnuków ludzi z epoki,  w której żartowano, że Breżniew to drobny polityk w epoce pieśniarki Pugaczowej. Nie są zwolennikami Białych róż i muzyki sentymentalnej,  nie interesuje ich życie 70-letniej celebrytki.  Uznali jednak, że "zuch baba" i pozazdrościć odwagi. . Przeważają słowa podziwu, a prośbę Pugaczowej uznano za hit sezonu.  Na dodatek Pugaczowa odważnie be męża wróciła do Moskwy tłumacząc, że skończył się jej urlop.

Pugaczowa, Gałkin

 
W sieci pobrzmiewa : brawo, żądamy zmian! W Rosji trwała jest tradycja żon, które odważnie na zesłaniu dzieliły trudny  los mężów dekabrystów. Pugaczowa świadomie  odwołuje się do tego schematu.  Oczywiście odmienne emocje prezentowali w efirze zwolennicy wojny i rządu. Piotr Tołstoj (współautor ustawy o agentach zagranicznych) wyraził ubolewanie, że pieśniarka  „utraciła kontakt z rzeczywistością i solidaryzuje się z osobami życzącymi klęski Rosji. Teraz jej miejsce  jest w muzeum czasów ZSRR” , skomentował złośliwie.  Prorządowy raper  Timati (Timur Junusow) w podobnym tonie wspominał o wyrodkach, którzy wylewają pomyje na ojczyznę  i chichoczą nad decyzjami władzy, której wszystko przecież  zawdzięczają.  Pieskow odmówił komentarza, zaznaczając, że to nie jest sprawa Kremla.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze