Niezawisimaja Gazieta, za ISW (amerykański Inst. Badania Wojny) podaje, że Rosjanie przerzucają wojska na południe. Chodzi najprawdopodobniej o korpus z ochotniczych batalionów (3-ci AK). Eksperci rosyjscy sugerują, że po przeszkoleniu żołnierzy pod Niżnym Nowogrodem 3-ci korpus wyposażono w pojazdy pancerne BMP-3, czołgi T-80BWM, T-90M itd., teraz to wojsko przerzuca się pod granicę z DNR. Trzon korpusu stanowią zaprawni w bojach weterani z Afganistanu i Czeczenii.
Jednak zdaniem rosyjskich ekspertów nadal jest zbyt mało żołnierzy, do wygrania wojny potrzeba jeszcze ok. 100 tys. dodatkowych, czyli co najmniej 3 armie. Dyrektor Centrum Informacji Politycznej, Aleksiej Muchin, sugeruje, że dlatego powinni też walczyć na froncie członkowie i współpracownicy służb specjalnych. Siłowiki mogliby dać żołnierzom przykład zaangażowania patriotycznego.
Problem
włączenia do armii policji jest szeroko
dyskutowany w mediach i sieci. Zwraca
się uwagę, że w Rosji na obywatela przypada więcej policjantów niż w
innych krajach. Gdyby część tych zaangażowanych patriotycznie i pełnych energii
ludzi chwyciła za broń, Rosja uzyskałaby parę świetnych dywizji. Większość
dowódców jest zdania, że policja nie powinna walczyć, lecz zabezpieczać tyły i
kontrolować zajęte tereny chociaż, na rozkaz Putina „można powtórzyć
doświadczenia wojny ojczyźnianej, gdy na szosie kurskiej walczyła 7. armia
wojsk pogranicznych i wewnętrznych oraz
15 dywizji strzelców z NKWD”. Na razie oficjalnie stwierdzono, że wszystko
idzie zgodnie z założeniami i nie ma powodu angażowania policji. Przeciwnicy pomysłu argumentują, że policja nie jest przygotowana do walki na froncie. (Jakby członkowie uczelnianej orkiestry w Donbasie, wygarnięci ze sklepów, byli przygotowani do udziału w wojnie.) My mamy uczucia mieszane. Dobrze życzymy Ukraińcom, więc chcemy, aby najmniej Rosjan walczyło, z drugiej jednak strony rozumiemy, że są w Rosji ludzie, którzy chętnie zobaczyliby jak policjanci bronią Putina nie tylko bijąc bezbronnych cywilów.
Komentarze
Prześlij komentarz