Przejdź do głównej zawartości

Dyktatura i obyczaje -- Tadżykistan 2018


Prezydent Tadżykistanu


 Nowa Gazeta oburza się, że władze Tadżykistanu z kodeksem karnym pchają się do łóżek obywateli. Państwem od 30 lat  rządzi prezydent Emomali Rahmon w 2015 r. uznany  dożywotnio za „duchowego przywódcę narodu”. Jako nacjonalista,  guru i dyktator jest fatalnie postrzegany przez Zachód i nasze media.  Brak wolności religijnej,  zwalczanie chrześcijan, żydów i muzułmanów, tortury w więzieniach, brak wolności słowa, dyktatura.    Politycznie i gospodarczo Tadżykistan rzeczywiście  zaliczamy do wrednych i biednych dyktatur, obraz  nie wydaje się  jednak tak prosty  jak  rysują gazety, przynajmniej w kwestiach obyczajowych. -- Zdelegalizowana w 2015 r. opozycyjna Partia Islamskiego Odrodzenia Tadżykistanu (PIOT) odwołuje się do islamu,  czyli   ograniczeń, nie różniących  się zbytnio od wprowadzanych przez dyktatora, np. w nagrodę za namiętny panegiryk witający prezydenta nauczyciel dostał od ojca narodu – żonę, ślub był prezentowany  przez media. Niby szok, ale okazało się, że Rahmon poszukiwanie żony zlecił zawodowym swatkom, co jest od wieków powszechnie praktykowane,  panna młoda nie miała nic przeciw, ślub uzgodniono z rodziną, a smutną minę nakazuje obyczaj, czyli gdyby władzę przejęło PIOT byłoby podobnie. A niektóre inne zarzuty?  Nie wolno nosić w przestrzeni publicznej czadorów (ale we Francji też).     Opinia publiczna jest tak sroga, że trzy czwarte młodzieży nie uprawia seksu przed ślubem! Istne średniowiecze, sugeruje Nowa Gazeta. Opinia, opinią, ale rząd nie wspiera  stosowanego dotąd  powszechnie badania dziewictwa przed ślubem.   Redakcję Nowej Gazety oburza wprowadzenie w 2016 roku do konstytucji Tadżykistanu zasady, że pełnoletnie i zdolne do pracy dzieci są odpowiedzialne za opiekę i zapewnienie bytu swoim  starym rodzicom.  Ostatnio zaś zaostrzono kary wynikające z  istniejącego, ale nie egzekwowanego dotąd przepisu O złośliwym i uporczywym uchylaniu się dzieci od utrzymania niezdolnych do pracy rodziców.  Przewiduje się do 3 lat więzienia dla dzieci, które  bez istotnych przyczyn oddają rodziców do domów opieki. Emigracja zarobkowa do przyczyn się nie zalicza. My byśmy dyskutowali -- kraj jest ubogi, domy opieki – nieliczne i podłe, emerytury – głodowe.   Nie widzimy innych  rozwiązań. Nie tak dawno w dużo bogatszej Rosji Miedwiediew niedojadającej z emerytce powiedział  „dienieg niet”, czy w tej sytuacji zobowiązanie dzieci do pomocy nie jest jedyną możliwą jej formą?   Z kolei  miejscowi dziennikarze  zaproponowali generalnemu prokuratorowi karanie więzieniem za zdradę małżeńską. Żeby było ciekawiej nie chodziło im o napiętnowanie zdrady, ale ratowanie życia zdradzających. Ostatnio w republice było parę krwawych rozpraw związanych z wykryciem zdrady. Jeżeli po zdradzie  profilaktycznie zdradzających pośle się do więzienia, zanim z niego  wyjdą emocje zdradzanych ochłoną.  Zgadzamy się z Nową, że pomysł z wielu względów jest głupi i nie zawsze oddolny  głos ludu dziennikarskiego jest głosem Boga. Na razie jest to, chwała Bogu,  tylko pomysł nie lansowany przez rząd.  Za to można dostać siedem lat więzienia  za znachorstwo, czary i gusła, oczywiście   przesada, ale czy powinny być tolerowane, aby uniknąć „polowania na czarownice?”    Pomysł obowiązkowych badań  na AIDS przed ślubem wcale nie jest zły.  Za moich czasów badanie  WR  i prześwietlenie były obowiązkowe w wielu okolicznościach, np. w pracy zawodowej.  Podobnie zmienianie formy nazwisk na "narodową" mamy też na należącej do UE Litwie.   Sumując – krytykujmy dyktatora za tortury, brak tolerancji, zwalczanie religii itp.   sprawy obyczajowe ujmując w szerszym kontekście sytuacji, tradycji, rozwiązań przyjętych gdzie indziej.                                       

Komentarze