Przejdź do głównej zawartości

Krajobraz po bitwie (c.d.) -- wnioski z klęski wojskowej?


 Na temat przyczyn i skutków klęski Wagnerowców w Nowej Gazecie pisze dziennikarz i ekspert -- Paweł Felgengauer. Rozgromienie  Grupy Wagnera nie wpłynęło na sytuację międzynarodową --   Rosjanie mieli złe stosunki ze Stanami od dawna i niewiele tu się zmieniło, Stany oznajmiły, że uderzono  w wojsko Asada, Rosjanie potwierdzili oficjalnie, że w zasadzie ich tam nie było, Asad nie zmienił stanowiska wobec Kurdów na bardziej wrogie – nie da im autonomii, ale ponieważ zwalcza syryjską opozycję działającą w Turcji dostrzega w nich sojuszników (wrogowie naszych wrogów…). Jedynym poważnym  ruchem było wymuszenie przez Turcję 19 lutego opuszczenia prowincji Afrin przez Rosję i bombardowania zamieszkałych tam  Kurdów w ramach akcji pokojowej „gałązka oliwna” --oczywiście jako terrorystów z YPG.
Rafineria amerykańskiej firmy Conaco przed wojną
 Dla równowagi Asad za agresję uznaje bombardowania tureckie. Oczywiście nikt nie myśli na nikim mścić się za zabicie  dziesiątek czy setek Rosjan. Media europejskie po rozważaniach na temat  zakresu strat najemników w zasadzie nie  podejmują tematu. Oficjalnie  w Rosji dyskutuje się wyłącznie  o kształcie ustawy dotyczącej uregulowania kwestii armii prywatnych. Nieoficjalnie jednak mówi się  o totalnej klęsce prestiżowej.  W rządzie i w wojsku szuka się odpowiedzi „co chcieliśmy osiągnąć,  co robić i kto zawinił”.  Elitarna jednostka, co to sama jedna na Ukrainie zwalczała przeważające siły, świetnie uzbrojona i niepokonana – legenda i duma Putina, wzór dla całej armii została w pył rozgromiona, przy czym w walce z nią   nie poległ ani jeden wróg.  Krążą hipotezy, że chodziło o amerykańskich i brytyjskich doradców i jednostki specjalne,  a nie o nieczynną rafinerię, którą Kurdowie i tak skłonni byliby przehandlować za neutralność Rosji w sporze z Turcją.
 Po stratach w ludziach i prestiżowych  Amerykanie  niekiedy wycofywali swoje wojska. Czyżby chodziło o formę nacisku?
 W każdym razie zawiodło u Rosjan uzbrojenie i dowodzenie. Wagnerowcy liczyli na osłonę nocy i nie docenili nowoczesnej technologii amerykańskiej, świetnie sobie radzącej w ciemnościach. Trafili na nie taką wojnę jaką znali z Czeczenii, Ukrainy i Syrii.   Po doświadczeniach w Wietnamie USA przyjęło zasadę, że  wprawdzie potrzebna jest ogólna zgoda pentagonu, ale konkretną  akcją wojskową dowodzi jeden lokalny komendant, gdy w Rosji czeka się na zatwierdzenie kolejnych decyzji przez Moskwę. Amerykanie precyzyjnie zbombardowali więc cały sprzęt rosyjski – czołgi, wyrzutnie, transportery. Ocaleli ludzie, którzy zdołali opuścić te  pojazdy i ranni jakich zdołali zabrać. Dotąd trwają pertraktacje dotyczące dostępu do szczątków maszyn i ludzi. Morale w cały rosyjskim wojsku wyraźnie się obniżyło, mówi się o rotacji dowódców w Syrii. Dobrym podsumowaniem całości jest przemówienie Putina z okazji Dnia Obrońcy Ojczyzny, gdzie zachwycał się znakomitym dowodzeniem i przygotowaniem armii oraz stosowaną w Syrii  "najnowszą technologią". Order przyznano lotnikowi Su-25 strąconemu   przez "terrorystów" a konkretnie albo przez (wspieraną przez Erdogana) opozycję wobec Asada albo wręcz przez Turków.                                                                                                                                                                                        

Komentarze