O gospodarce rosyjskiej w rozważaniach noworocznych pisze w Nowoj Gazietie Julia Łatynina. Jej zdaniem za czasów ZSRR niedostatki wynikały z poczucia zagrożenia wojną i gospodarki planowej. Pierwsze kazało się skupić na budowie czołgów i łodzi podwodnych, bezsensownym rozproszeniu fabryk (aby nie wszystkie zniszczono od razu) itp. Z kolei planowanie administracyjne nie uzgadniało się z realiami ekonomicznymi. Efektem były puste półki sklepów. Obecnie towaru jest nadmiar, ale jest bardzo drogi i niedostępny dla większości Rosjan. Przyczyny ubóstwa ludności Łatynina widzi m.in. w polityce państwa, a ściślej we wspieraniu firm oligarchów powiązanych z władzą. Podaje przykład Gennadija Timczenko i rodziny Miedwiediewa. Firma Timczenko, Russkoje Morie, odpowiada za dystrybucję łososia atlantyckiego. Odpowiedzią na europejskie sankcje był zakaz importu tej ryby od głównego jej światowego dostawcy, czyli Norwegii (i to zanim Norwegia do sankcji UE się przyłączyła), co spowodowało wzrost cen łososia i zysków firmy Timczenko. Firma handlu świniną Miratorg, należąca do rodziny żony Miedwiediewa stała się monopolistą, gdy pozyskała tanie kredyty z państwowych banków, zaś liczne komisje weterynaryjne i finansowe doprowadziły do upadku konkurencję. Za istotny czynnik zastoju gospodarczego uważa Łatynina też emigrację. Szacuje się, że w latach 2000-2019 z kraju wyjechało ponad 2 mln Rosjan, z czego 81% z wyższym wykształceniem. Coś w tym jest. Informatyk, kolega syna z korporacji bankowej w Polsce w ciągu jednego dnia zarabia więcej niż przez miesiąc w Omsku. Poza tym ci, którzy uzyskali sukcesy naukowe lub duże pieniądze na Zachodzie nie mogą wrócić ze względu na groźbę aresztowania i konfiskaty mienia pod jakimkolwiek pretekstem. Państwo często przejmuje prywatne firmy i przekazuje się je wybranym ludziom. Ci ostatni zainteresowani są bardziej dotacjami niż dobrym funkcjonowaniem pozyskanej firmy.
Komentarze
Prześlij komentarz