Ciekawa jest reakcja Rosjan na obecną niestabilną sytuację. Media rządowe przemilczają problemy i co najwyżej sugerują, że to Ukraina szykuje się do napaści na Rosję, więc np. Jedna Rosja musi wzywać rząd do zaopatrzenia w broń zagrożone napaścią republiki ŁNR i DNR. Wszystkiemu co złe winien oczywiście Zachód, który swego czasu sponsorował ukraiński przewrót „nacjonalistyczny”, wrogi bratniemu narodowi rosyjskiemu. Portale opozycyjne też często pomijają temat zagrożenia wojną, a część internautów nawet wierzy w zwycięstwo NATO i powojenną świetlaną erę demokracji. Wszyscy prognozują przewidywany przebieg wojny.
Na tym tle wyróżnia się portal Echo Moskwy zamieszczający różne opinie krajowe i zagraniczne. Władimir Pastuchow (politolog) zauważa, że wojna prowadzona przez regularną armię przyniesie Rosji straty realne, wizerunkowe i polityczne. Zwycięstwo jest możliwe i skuteczne, tylko wówczas gdy towarzyszy mu przewrót polityczny na Ukrainie, a temu sprzyja panika -- straszenie wojną i ruiną. Armia ukraińska powinna nie chcieć wojny, witać Rosjan jako ratujących im życie. Najchętniej zanim Rosjanie zaczną strzelać, ich agenci powinni sparaliżować armię wroga. Głównym wrogiem Ukrainy, wg Pastuchowa, jest strach i wewnętrzne sprzeczności -- stanowcza i zgodna postawa armii i NATO może paradoksalnie kraj uchronić przed inwazją zbrojną. Zdaniem wielu politologów – Putin celowo sprowokował kryzys NATO. Ugodowe stanowisko Francji , a zwłaszcza Niemiec zasadniczo różni się przecież od bardziej zdecydowanego -- USA, Kanady, Europy Centralnej, UK, Danii i Holandii. Musi dojść do sporów wewnątrz układu.
Inaczej postrzega sytuację socjolog Grigorij Judin ( profesor Szaninki). Jego zdaniem wręcz przeciwnie -- Putin ożywił NATO, skłaniając jego władze do wspólnego działania -- zaopatrywania Europy w broń i szukania źródeł energii niezależnych od Rosji. Spowodował konsolidację członków sojuszu i uzmysłowił skutki uzależnienia energetycznego od Rosji.
A czego chce od Ukrainy USA? Odpowiada znany dziennikarz USA Michael Bohm. USA działa za zgodą rządu Ukrainy, czyli zupełnie tak jak Rosja w Syrii -- na wezwanie władz. Po rozpadzie ZSRR Ukraina miała broń atomową, USA i Niemcy gwarantowały jej w zamian za rezygnację z niej niezależność od Rosji. I co z tych gwarancji? Doświadczenie wskazuje, że trzeba samemu się bronić, a nie liczyć na innych. Wojna zagrażałaby sąsiadującym z Ukrainą krajom, które liczą na pomoc NATO. Uważnie przyglądają się sytuacji Chiny – jeżeli USA i całe NATO nie umieją mimo zobowiązań skutecznie zapobiec wtargnięciu Rosji na Ukrainę – to tym bardziej nie zadziałają w sprawie Tajwanu, czyli ingerujemy zbrojnie. Inne kraje też ucieszyłaby wolna ręka do działań agresywnych.
Podsumowując, wojna przynosi więcej strat niż zysków i nikt jej nie chce. Każdy tylko realizuje swoje cele polityczne: zyskuje poparcie społeczne, przydusza przeciwników, wzmacnia swoją władzę, odzyskuje utracone tereny, zdradza słabych i dogaduje się z silnymi, a wszystko to licząc, że ratuje świat. A potem jednak kończy się jak zawsze -- wybucha światowa wojna.
Komentarze
Prześlij komentarz