Przejdź do głównej zawartości

Prigożyn w grze o władzę dusz (i nie tylko?)

Przeczytaliśmy liczne wpisy Internautów, wielbicieli Prigożyna. Zachwyt Rosjan budzi jego patriotyzm (nastojaszczij patriot!),  bezpośredniość, prawdomówność, dosadny, żołnierski styl wypowiedzi. Przeciwstawiany jest niesprawnej, sprzedajnej inteligenckiej elicie i niekompetentnym generałom. Jest to o tyle zabawne, że Prigożyn dorobił się m.in. na lewych dostawach dla wojska, sam jest biznesmenem i oligarchą, należy do kręgów władzy,  elity i ostatnia rzecz jaka mu się roi, to  sprawiedliwość społeczna i nacjonalizacja przedsiębiorstw.  Jak by tego mało,  działa poza prawem rosyjskim i ma przeszłość bandycką. Znakomicie rozegrał sprawę  Bachmutu - udało mu się, zgodnie z zapowiedziami,  wycofać z frontu swoich ludzi, przedtem  na gruzach miasta odtrąbiwszy ich pełne zwycięstwo. 

Trzeba przyznać, że Duma robi wszystko, aby ośmieszyć władzę, co Prigożyn bez trudu  wykorzystuje. Jak wiadomo, Maksim Gałkin, prowadzący lubiane show telewizyjne,   uciekł na początku wojny do Izraela, za co go ogłoszono obcym agentem.  On i jego żona, Ałła Pugaczowa, nie wspierali wojny, więc są na indeksie rosyjskich turbopatriotów, np. Konstantinow nie kryje oburzenia, że Pieskow na pogrzebie kreatora mody  pocałował Ałłę w rękę. Wczoraj, 26 maja, Dmitrij Kuzniecow,  poseł do dumy,  publicznie  zaproponował, aby Gałkin wystąpił przed żołnierzami  CzWK Wagner, wyraził skruchę i  ofiarował im pieniądze na dalszą walkę. Pomysł ten poseł  chciałby by rozszerzyć na wszystkich ludzi, zwłaszcza artystów,  uznanych za obcych agentów. Oczywiście pozwoliło to Prigożynowi na wylansowanie się  wobec dziennikarzy w roli patrioty. Podziękował za docenienie  Wagnerowców i stwierdził, że: 1) jego żołnierzy nie interesuje Gałkin, ani martwy, ani żywy, ani goły ani ubrany; 2) jeżeli już zechcą posłuchać artystek, to wolą  patriotki i stać ich na drogie bilety; 3) Wagnerowcy przygotowują się do nowych zadań i nie mają głowy do striptizu, artystów i tym bardziej Gałkina.

  Wypowiedź skończył "oficjalnym komunikatem" :"Żadnych ofiar, żadnej pomocy w żadnej formie, materialnej i niematerialnej,  nam nie trzeba. Nie potrzebujemy dronów, amunicji i czego tam jeszcze. Jesteśmy w pełni samowystarczalni. Gorące dzięki dla wszystkich. Pomoc skierujcie do ochotników,do  armii i innych struktur wojskowych. Oni rzeczywiście jej potrzebują".  

Gałkin, Pugaczowa
W dzisiejszej (27 maja)   wypowiedzi medialnej   Prigożyn tłumaczy z kolei, że  zajmuje się szkoleniem i uzupełnieniem swojego wojska. Wkrótce 15-20 tys. Wagnerowców w pełni wyposażonych i uzbrojonych będzie gotowych  do walki. Zapewnia, że jego ludzie w ciągu paru miesięcy są w stanie "oswobodzić" 20%  dowolnego terytorium Afryki.  Mniej niż tysiąc Wagnerowców ponoć "zapewniło absolutne  bezpieczeństwo" w ciągu pół roku w Republice Środkowoafrykańskiej. 15-20 tys. będzie w stanie w dowolnym miejscu globu od razu rozpocząć walkę, a i tak większa część zostanie w Rosji. 

Prigożyn deklaruje oddanie Putinowi, nie mniej w obecnej sytuacji  jego zapewnienia można odczytywać jako pogróżki bardziej  pod adresem Kremla niż Kijowa. Jak należy rozumieć ostatnią deklarację, że Wagnerowcy są świetnie wyposażeni i  uzbrojeni po zęby, a żołnierzom w regularnej armii wszystkiego brak?


Komentarze