Przejdź do głównej zawartości

Komercjalizacja nauki, czyli kto, komu i za ile pisze w Rosji prace naukowe.




W 2016 roku Rosyjski Związek Młodzieży pozyskał od prezydenta Putina  600 mln rubli na granty popularyzujące kulturę, sport i naukę, w tym 2 mln na projekt podręcznika dla klas humanistycznych liceum oraz początkowych roczników  pedagogicznych  studiów filologicznych  „O wielkim rosyjskim języku wspomnijcie słowo”.  Jego celem miało być  wzmocnienie patriotyzmu przez poznanie historii i aktualnych problemów języka ojczystego. Konkurs wygrała moskiewska fundacja charytatywna Kowczeg. Gdy podręcznik wydano,  fachowcy zarzucili mu nieskończoną liczbę błędów – plagiatów (cytaty bez podania ich źródła), nieprawdziwych informacji,  błędów merytorycznych, pomyłek, udziwnionej interpunkcji itp. 
Po artykule na ten temat w Nowej Gazecie do redakcji  wpłynął list od Anastazji Czapcewoj z Piatigorska  piszącej na zamówienie  prace  dla uczniów, studentów, doktorantów i osób  potrzebujących wykazania się publikacjami.  Na stronie www Rosdipłom można składać zamówienia, które wystawiane są potem na wewnętrznej giełdzie dla stałych autorów. Otóż na tej giełdzie  czas jakiś temu wystawiano zamówienie na realizację grantu.  Opis zlecenia pokrywał się z wymaganiami dla grantu prezydenckiego. Za wykonanie całości (z częścią „eksperymentalną”)  proponowano grosze – 6 tys. rubli, przy czym 4 tys. zabierał administrator strony, a autorowi pozostało 2 tys. rubli czyli około 200 zł.
Oczywiście za taka sumę nikt nie będzie się przemęczał. Pozostawmy na boku stronę korupcyjną, choć pobranie 2 mln rubli za prestiżowy projekt ogólnokrajowy  i zlecenie jego  autorstwa anonimowemu  człowiekowi z Rosdipłomu za 2 tys. wydaje się nam dużą bezczelnością nawet w Rosji, a  skoncentrujmy na samej procedurze.
   Prace pisemne sprawdzane są w Rosji systemem Rospłagiat, ale oczywiście nie wykazuje on prac pisanych na zamówienie. Reklama strony – piszemy prace dyplomowe i seminaryjne – nie pozostawia złudzeń do uczciwości procederu. Pozostaje pytanie kto pisze, co i dla kogo.  Zlecenia wykonują naukowcy uczelni z prowincjonalnych miast, którzy mają „z urzędu” dostęp do krajowych i  zagranicznych płatnych  baz danych i archiwów. Zamawiane są nie tylko prace seminaryjne i dyplomowe (w tym doktorskie) ale też referaty, artykuły, założenia ustaw Dumy (np. O rodzinie), biznesplany przedsiębiorstw a nawet – mediaplan dla jednego z kanałów tv. Kto ma pieniądze (zresztą niewielkie) może zlecić autorom Rosdipłomu wykonanie za niego  wszystkich prac pisemnych od pierwszego roku studiów po doktorat a potem -- referaty konferencyjne i publikacje naukowe. Dla stałych klientów firma oferuje karty rabatowe! Pracownicy   uczelni są  opłacani za sprawdzanie prac tak samo jak za prowadzenie ćwiczeń/wykładów, oczywiście wolą więc zlecać studentom prace pisemne, które pobieżnie przeglądają.   Obecnie najwięcej zamówień dotyczy prac pisanych po angielsku dla uczelni zagranicznych.  Proces tłumaczenia powoduje, że z powodzeniem omijają systemy antyplagiatowe.  Aby było ciekawiej coraz więcej zleceń Rosdipłom uzyskuje z zagranicy, głównie z  Chin. I to jest dopiero globalizacja: chińscy, białoruscy itd.  studenci coraz częściej studiują na zachodnich uczelniach korzystając z prac napisanych za nich  przez rosyjskich pracowników naukowych prowincjonalnych uczelni. Swoja drogą -- jesteś magistrem czy doktorem na uczelni w Piatigorsku, a  napisałeś już parę dysertacji doktorskich przyjętych na renomowanych uczelniach, kilka prac dla uczelni Zachodnich krajów i biznesplan dla znanego przedsiębiorstwa. I jak tu się frustrować?

Komentarze