Media hurapatriotyczne, takie jak Russkoje Agenstwo Nowostiej oznajmiły, że odbył się "rusofobiczny sabat w centrum Moskwy". Zorganizować tenże sabat miał RUDN, czcigodny Moskiewski Uniwersytet Drużby Narodow, czyli teoretycznie żywy symbol przyjaźni między narodami. Do chóru potępienia uniwersytetu dołączył się minister edukacji i nauki Walerij Falkow, a wtórował mu gromko jego zastępca -- Konstantin Mogilewski. Dowiedzieliśmy się od Mogilewskiego, że "w holu RUDN pojawiły się flagi ukraińskie, te flagi pod którymi zbrojne formacje kijowskiego nacjonalistycznego reżymu mordują naszych obywateli. Jest to absolutnie niedopuszczalne i nie ma nic wspólnego z popularyzacją autentycznej ukraińskiej, małoruskiej kultury sąsiedniego narodu". Dodał, że zostanie przeprowadzone śledztwo i winni zostaną przykładnie ukarani. I rzeczywiście prorektor uczelni został z hukiem zdymisjonowany. Pewnie niewiele miał wspólnego z tymi flagami, ściślej jedną flażką, ale patriotyczne media i kanały odnotowały sukces.
Tłumaczymy o co chodzi. Jako, że RUDN promuje miłość między narodami zorganizował wystawę reprezentującą kulturę różnych terytoriów i narodów Europy, wśród których znalazła się Ukraina, poszczególne ziemie oznaczono flagami, również Ukrainę, co Aleksander Karpow, pomocnik rektora ds. bezpieczeństwa ujął z żalem, "tam tylko jedna maleńka flaga była". I dodał, że uczelnia kształci również Ukraińców, a na wystawie odwołano się do licznych narodów. Aby nie było, załączono filmik z wystawy i mogliśmy osobiście stwierdzić, że owa "flaga" to papierowy proporczyk ok. 20 cm oznaczający półkę z książkami o Ukrainie.
Sprawa dotarła do Kremla. Pieskow naprawdę widocznie uważa, że Rosja nie ma poważniejszych kłopotów niż uczelniana wystawa o ziemstwach europejskich, ozdobiona m.in. maleńką papierową chorągiewką ukraińską. Grzmiał więc wobec dziennikarzy Dla Rosji ukraińska flaga jest symbolem reżymu podtrzymującego nacjonalistów, z którym nasza armia walczy w operacji specjalnej" i nakazał śledztwo. Z punktu tzw. zdrowego rozsądku i prawa ozdobienie stoiska z książkami na nieszczęsnej wystawie papierową choragiewką, w tym -- ukraińską, w żaden sposób nie świadczy o negowaniu polityki władz, czy dyskredytacji armii, a czepianie się o to władz uczelni -- absurdem, natomiast jest polowaniem na czarownice mającym zastraszyć społeczeństwo . I jawnym dowodem na czujność wobec wrogów. Nie każdy by wypatrzył malutki proporczyk i doniósł gdzie trzeba.
Możemy dodać, że niespodziewanym wynikiem nagłośnienia tej historii było przywrócenie RUDN patronatu Patrice Lumumby, z jakiego uczelnia zrezygnowała w 1992 roku.
Komentarze
Prześlij komentarz