Dzisiaj, 16 lutego 2024 r., zmarł Aleksiej Nawalny. Za jego śmierć politycznie odpowiada oczywiście
Putin, niezależnie od tego, czy wydał dzisiaj rozkaz zamordowania opozycjonisty. Politolodzy pytani, czy śmierć Nawalnego wpłynie na nastroje polityczne tuż przed wyborami, na ogół mają wątpliwości. Opozycja demokratyczna, którą prezentował, nie ma szerokiego poparcia społecznego, dotychczasowe zabójstwa polityków - Siergieja Juszenkowa, Galiny Starowojtowej, Borisa Niemcowa - nie wpłynęły na sytuację władz, hasła typu "demokracja", "walka z korupcją" nie budzą obecnie namiętności. Przy ogromnych nakładach finansowych na wojnę korupcja nikogo nie dziwi, a demokracja kojarzy się z biedą i rozpadem kraju lat 90-tych. Hołd Nawalnemu składa prozachodnia rosyjska opozycja w kraju i za granicą. Szansa, że będzie to kropla przelewająca czarę niezadowolenia jest niewielka. W Rosji władza cieszy się poparciem, gdyż dla wielu ludzi wojna oznacza niespodziewane źródło pieniędzy, wzrost poczucia godności, poczucie uczestniczenia w wielkiej sprawie. Po powrocie z Ukrainy grupa Wagnerowców w ciągu paru dni wydała 3 mln rubli (ok. $1,5 tys) na wódkę i dziwki, zakała rodziny, były więzień teraz np. funduje rodzicom wczasy w drogim kurorcie i wygłasza prelekcje patriotyczne. Liczni Rosjanie nic nie stracili, bo nie mieli czego tracić, przeciwnie, łatwiej teraz o pracę, pensje są wyższe. Życie ludzkie nigdy nie było tu cenione, kraj zyskał nowe terytoria. Przeciwnicy Putina mają mu za złe przeciągającą się wojnę, sankcje, inflację, zagrożenie dronami, zbyt nachalną propagandę, ale nie są to kwestie mobilizujące ludzi do walki z władzą. Opozycja musi postawić na inne emocje.
Zacharowa uzasadnia, że dla Rosji w obecnej chwili śmierć Nawalnego to tylko kłopot. Propaganda rządowa wręcz sugeruje, że Nawalnego zabili...Amerykanie, bo chcą odwrócić uwagę społeczną od zdobycia przez Rosję Awdijewki, kłopotów Zełenskiego i problemów z migracją.
Komentarze
Prześlij komentarz