Przejdź do głównej zawartości

Od Tannhausera do Stalina



Na 7 Zjeździe Stowarzyszenia Działaczy Teatralnych namiętną filipikę antyrządową wygłosił znany aktor teatralny i filmowy,  dyrektor moskiewskiego teatru Satirikon,  założyciel i wykładowca Wyższej Szkoły Sztuki Scenicznej  – Konstantin Rajkin.  


 Zarzucił władzom powrót do cenzury pod pozorem obrony moralności, groził powrotem stalinizmu i wzywał do „solidarności cechowej”. Odpowiedział mu rzecznik Putina –  Dmitrij Pieskow. Oczywiście zdaniem Pieskowa cenzura w Rosji  „jest niedopuszczalna”, ale gdy spektakl finansuje państwo może określać tematykę, czego nie należy mylić z zamówieniem. Dzieła powstające bez wsparcia finansowego państwa obowiązuje tylko zgodność z obowiązującym prawem, np. nie wolno wspierać ekstremizmu. Bardziej ostro rzecz ujął (ostatnio wielbiący Iwana Groźnego)  lider Nocnych Wilków  Aleksander Załdostanow „Diabeł zawsze kusi wolnością. Pod tym pozorem tacy Rajkinowie  chcą zmienić kraj w kanał ściekowy, którym płyną wszystkie nieczystości”. O co chodzi? O skandal związany z dwoma spektakularnymi wydarzeniami --   wystawioną w końcu 2014 r. przez Nowosybirski Teatr Opery i Baletu w reżyserii Timofieja Kuliabina operą Wagnera Tannhauser i  moskiewską wystawą  fotograficzną Jocka Sturgesa. 
  Kuliabin Tannhausera zamienił na Chrystusa i wysłał go  do Groty Wenery kojarzącej się nieco widzom rosyjskim  z burdelem (zdjęcie obok). Zdenerwowało to trochę niektórych  chrześcijan w których imieniu metropolita Tichonow oddał sprawę do sądu rejonowego z paragrafu o „obrazę uczuć religijnych” przeciw reżyserowi i dyrektorowi teatru Borysowi Bezdriczowi.  Kuliabina zwolniono z pracy, zmieniono dyrektora i spektakl zdjęto z repertuaru. Zarzuty w końcu sąd oddalił, a i prokuratura szybko wycofała się z apelacji. Wbrew pretensjom Rajkina, środowisko silnie wsparło Kuliabina. Właściwie dzięki skandalowi zrobił on nieprawdopodobną karierę. Za „innowacyjną interpretację Tannhausera wzbudzającą społeczny rezonans” uhonorowano go zaliczeniem do finalistów prestiżowej nagrody Stowarzyszenia Krytyków Muzycznych Moskwy. W jego obronie stanął dyrektor MChT,  ofiarowano mu pracę w Teatrze Bolszoj  i zlecono, w końcu na tej czołowej scenie kraju, reżyserię  Don Pasquale, opery komicznej  Geatana Donizettiego. Stał się gwiazdą światową.  Czegóż może oczekiwać więcej 32-letni reżyser? 
 Sprawa z wystawą fotograficzną  mniej się nadaje na sztandary walki o wolność.  Amerykaninowi zaproponowano wystawę fotografii w Centrum im. Braci Lumiere. Nosiła tytuł „Bez wstydu” i prezentowała tzw. odważne fotki rozebranych dzieci. Moskwiczanom zbytnio kojarzyła się z pedofilią, więc po licznych protestach  wystawę zamknięto. Tłumaczenie, że dzieciom nie stała się krzywda i dotąd się przyjaźnią z autorem zdjęć, nie przekonało widzów.  Ogólnonarodowej dyskusji tym razem nie było.
A tak w ogóle to histeryczne okrzyki o stalinowskiej cenzurze, przynajmniej w odniesieniu do obu tych skandali,  kojarzą się trochę z pluszowym krzyżem (bo to ważne przecie, wisieć na krzyżu, który nas nie gniecie -
Janusz Szpotański, pseud. Władysław Gnomacki).

Komentarze

Prześlij komentarz