Aleksander Głazastnikow |
W epoce „wojny hybrydowej” okazuje się, że wszystko obyło się „bez czarów i ziania ogniem”, pomysł był opracowany „na kolanie” i nikt z zespołu hakerów nie był geniuszem komputera. Jak to ponoć wyglądało naprawdę, Denis Korotkow z Fontanki dowiedział się od jedynego nie aresztowanego członka grupy Anonimnogo Internacionała – Aleksandra Głazastnikowa w Estonii. Głazastnikow poznał Anikijewa przez sieć społecznościową. Pomysł kradzieży danych rzucił Anikijew kierując się szlachetną ideą ujawniania „złych ludzi” (oraz pozyskania jakichś zarobków). Do zespołu dołączył Tiepliakow. Okazało się, że można pracować z Tajlandii. Liczono początkowo na pieniądze z reklam.
Jak zdobywano informację? Zdaniem rozmówcy „na specjalistycznych hakerskich stronach za parę tysięcy rubli można zamówić włamanie do cudzych skrzynek pocztowych". "Dumny jestem z 2014 roku – był urodzajny. Sami poważni politycy i żadnej komercji – Striełkow, Prigożyn…”[Jewgenij Prigożyn to tzw. "kucharz Putina", to znaczy restaurator zapraszający go do swoich lokali i rozwijający interesy przy wsparciu Putina, który miał ponoć założyć podsłuch na serwowanych prezydentowi obiadach] --zwierza się Fontance Głazastnikow.
Nie gadaj, ściśle przestrzegaj tajemnicy państwowej i wojskowej |
Inaczej niż w relacji Głazastnikowa sprawa wygląda z punktu widzenia oficjalnych władz RF i referującej wydarzenia oficjalnej prasy.
Bądź czujny! Odkryj wroga pod każdą maską |
Komentarze
Prześlij komentarz