Nowa Rosja zwróciła uwagę na działalność Ewgenija Wenediktowa kierującego ANO „Centrum
badań nad zgodnością z prawem protestów
politycznych” i jego projektu "Demon Laplace’a" - nazwa nawiązuje do eksperymentu myślowego Pierre Simona de Laplace'a - istota dysponująca pełną wiedzą o teraźniejszości mogłaby nieomylnie przewidywać przyszłość. Centrum monitoruje sieć w poszukiwaniu amatorów czytania zakazanych prawnie dokumentów.
Wenediktow m.in. wysłał do FSB donos na
znanego muzyka z Pskowa, Romana Nieumojewa, bo na jego stronie www znalazł się jeden z setek zakazanych w 2015 roku filmików
z
piosenką nt. zdradzonych skrzydeł
dzihadu oraz sformułował oskarżenia wobec 96 innych potencjalnych ekstremistów z Obwodu Pskowskiego. Ludzie ci muszą teraz udowadniać, że nie są terrorystami, komputery im
zabrano, konta zablokowano i są systematycznie wzywani na policję.
Wszystko zaczęło się w 2014 roku. Wenediktow hobbystycznie szukając czynników
sprzyjających ukraińskiemu Majdanowi stwierdził, iż można prognozować niepokoje
społeczne na podstawie analizy danych statystycznych i tekstów pozyskanych z sieci społecznościowych. Podobną metodę wykorzystują zresztą
na uniwersytecie Miami w celu zapobiegania aktom terroru (choć nie do kontroli lektur użytkowników sieci). System
stworzony przez Wenediktowa to 20 programów tworzących jeden kompleks,
całodobowo monitorujący sieć w poszukiwaniu zakazanych tekstów.. Punktem
wyjścia są aktualizowane wykazy zabronionych
publikacji. Celem monitoringu jest wyszukiwanie osób, które ściągają zabronione
treści (tylko w 2016 r. wykryto ich 10 tys. w 10 regionach) . Dane tych osób kierowane
są następnie do policji, która zajmuje się posiadaczami danego konta. Co do Nieumojewa, nie wykluczone, że
filmik pojawił się na stronie muzyka
zanim umieszczono go się wykazie tekstów zabronionych. Pytany o misję Wenediktow chce oczyścić sieć z nienawiści i
zła i wpływać na świetlaną przyszłość kraju.
Ciekawe, że prześladowani są nie autorzy lecz czytelnicy zakazanych tekstów i założono, iż ściągnięcie zakazanego tekstu na swoją stronę automatycznie oznacza nie tylko jego aprobatę, ale też prowadzi do działalności terrorystycznej. Odpowiadając twórczo na wydarzenia z 26 marca centrum Wenediktowa obiecuje śledzić zakazane lektury dzieci i młodzieży.
Nam kojarzy się jego działanie nie z zapobieganiem terrorowi, lecz z wielkim bratem i cenzurą na usługach rządzącej mafii. O ocenę działań Wenediktowa spytano kilku intelektualistów - zdziwiło ich i oburzyło mechaniczne tworzenie donosów przez nawiedzonych ochotników, przypominające polowanie na czarownice.
Ciekawe, że prześladowani są nie autorzy lecz czytelnicy zakazanych tekstów i założono, iż ściągnięcie zakazanego tekstu na swoją stronę automatycznie oznacza nie tylko jego aprobatę, ale też prowadzi do działalności terrorystycznej. Odpowiadając twórczo na wydarzenia z 26 marca centrum Wenediktowa obiecuje śledzić zakazane lektury dzieci i młodzieży.
Nam kojarzy się jego działanie nie z zapobieganiem terrorowi, lecz z wielkim bratem i cenzurą na usługach rządzącej mafii. O ocenę działań Wenediktowa spytano kilku intelektualistów - zdziwiło ich i oburzyło mechaniczne tworzenie donosów przez nawiedzonych ochotników, przypominające polowanie na czarownice.
Komentarze
Prześlij komentarz