W związku z zapowiedzią krwawej wojny ukraińsko-rosyjskiej Nowaja
Gazieta
w art. Walerija
Szriajewa przedstawiła opinie specjalistów
sceptycznie nastawionych do tak tragicznej wizji. Straszenie bywa
skuteczniejsze od wojny, a o ataku Rosji już było głośno w styczniu – było więc
sporo czasu i na banie się i na straszenie i reakcję Zachodu – dostawy broni, wywożenie swoich
ludzi i prezentację Rosji jako nieprzewidywalnego agresora. Ruscy propagandziści
widzieli zagładę Florydy, przeciwni – dwudniowe bombardowanie Kijowa. Rosjanie gromadzą
wojsko, jak
głosiła zachodnia propaganda,
w celu stopniowego zajęcia całej
Ukrainy,
okupacji Kijowa, desantu w Odessie i
ataku od strony Białorusi.
Co mówią sceptycy? Amerykanie podkreślają rolę ponoć
zmarzniętej w lutym ziemi, co
pozwoli wjechać czołgom. W realu taka ona i zmarznięta – od +2 do +6 stopni
na Białorusi i pograniczu, do 10 w Odessie i nie zapowiada się
ochłodzenie, raczej deszcz i ocieplenie. Według raportów dla Bidena (i CNN)
Kijów z ziemi i powietrza mają atakować Białorusini i Rosjanie uczestniczący dziś
w manewrach. Zajęcie dużego miasta w ciągu 2 dni specjaliści nie oceniają jako zbyt realne.
O gotowości do walki Rosjan ma świadczyć
wezwanie do oddawania krwi i polowe szpitale. Owszem jest taka akcja, nijak ma się ona jednak do przewidywanego
zagrożenia, szpitali i dawców jest niewiele,
liczba rannych w wojnie
sięgałaby wielu tysięcy.
Sporządzony przez
wywiad plan
rosyjskiego ataku na swoje terytorium Ukraina
dostarczyła USA jeszcze jesienią ub.r., nie mniej ani Zełeński nie opuszcza
Kijowa, ani jego
obrona w dostatecznym
stopniu nie uwzględnia tych zagrożeń. Dużo jest natomiast
informacji o prowokacjach – przebranie Rosjan
w ukraińskie mundury i rzekomy atak Ukraińców
na cele cywilne lub wojskowe nie jest trudny do wykonania,
a propagandowo skuteczny. Nie takie numery Rosja odstawiała, przypomina się
nam Finlandia i II wojna czeczeńska. Zdjęcia z kosmosu nie wskazują na dowożenie
amunicji, paliwa
czy inne przygotowanie
się do bezpośredniego ataku z Białorusi.
Prawdopodobniejsze są ostrzejsze walki w rejonach Donecka,
które można sprzedawać jako konflikt wewnętrzny. Już
dzisiaj media rosyjskie obronę granic Ukrainy
uznały za genocyd ludności cywilnej.
Ostrzeliwują granice Ukrainy, zabijają żołnierzy, a gdy w odpowiedzi strzelają Ukraińcy, czasem trafiają w budynki cywilne. Zresztą Rosjanie rozwalili przedszkole artylerią, no i tłumaczą, że to Ukraińcy. Drobna czy wielka kolejna prowokacja i zaczniemy, wprawdzie nie
totalną, ale kolejną wojnę,. a raczej zintensyfikujemy działania, bo ostrzeliwanie ukraińskich granic trwa przecież od lat.
Komentarze
Prześlij komentarz