Przejdź do głównej zawartości

Putin poprawia Stalina, czyli retoryka wojenna...


 

Każda władza ma swoją wersję wydarzeń, więc rosyjskie media od świtu do nocy wbijają do głowy obywatelom swoją.  Oczywiście o żadnej wojnie nie ma mowy, mamy operację specjalną (specoperacja), której celem jest zahamowanie faszystowskiego  ludobójstwa w DNR i ŁNR oraz „demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy”. Rosja ratuje przyjaciół i braci Ukraińców przed  juntą faszystowską   zainstalowaną wbrew narodowi przez USA.  Idee władz  Rosji  pięknie podkreślają nacjonalistyczne portale, takie  jak RAN i (w mniej  czy bardziej bezpośredni sposób) wszystkie media oficjalne. Siergiej Łatyszew na portalu RAN pisze „ Putin naprawił błąd Stalina.”  Chodzi o to, że Stalin nie potraktował Niemiec hitlerowskich jako wroga i nie zniszczył ich  dostatecznie wcześnie, więc Niemcy zdradziecko napadły na ZSRR. Teraz jest inaczej: Zachód nie zagrozi Rosji.  „Świat się zmienił – wróciła Rosja, którą wszyscy muszą szanować.  Zorganizowana przez Moskwę specjalna operacja wojskowa doprowadzi do krachu Zachodniego projektu przeciw Moskwie na Ukrainie oraz krachu  hegemonii USA. Jest obroną przed tymi, którzy wzięli Ukrainę jako zakładnika”.  Zgodnie z tą retoryką NATO zagraża Rosji, Ukraina miała wejść do NATO, więc „Ukraińską zgniliznę dawno trzeba było usunąć,  inaczej rozwinie się gangrena”.  

Władze rosyjskie cenzurują wiadomości, nawet opozycyjne portale nie mówią o wojnie lecz o operacji wojskowej, redakcję radiową sugerującą sens zawarcia pokoju po prostu zamknięto. Nowa konstytucja pozwala na niepublikowanie liczby ofiar w operacjach specjalnych.  Za kłamstwa, które należy zwalczać uznano informacje o wiecach protestu w Rosji, informacje  budzące obawy Rosjan czy sugerujące, że Rosja walczy z Ukraińcami, a nie bandytami na usługach Zachodu, pokoju chce oczywiście Kreml, a rozmawiać nie chce Zełenski.  Nie wolno podawać strat Rosji, co nawet zastrzeżono w nowej konstytucji,  a straty Ukrainy to wyłącznie „obiekty wojskowe” i zajęte przez Rosjan miasta. Ludzi, zwłaszcza cywilów nikt nie zabija. Zgodnie z retoryka władzy, Rosja walczy o wolność Ukrainy – Rosja  przecież nie będzie okupować jej terytorium tylko zapewni bezpieczeństwo narodowi i przyszłość ukraińskim dzieciom usuwając „zwierzęcych nacjonalistów” szajkę nazistów i narkomanów  i  pomagając  ludowi wybrać prawdziwy rząd, bo obecny wbrew woli narodu  zainstalowała Ameryka. 

O ile przywiązany do idei mocarstwowej  lud rosyjski być może w jakimś stopniu dał się nabrać na Putinowskie hasło „wróg u granic”, „walczymy ze zbrodniczym reżymem” itp.  biznesowi, czyli oligarchom i przedsiębiorcom wezwanym na Kreml, trudniej było uwierzyć w „konieczność dziejową”, i było im zupełnie  nie do śmiechu. Jak to ujął Andrej Kolesnikow (ech, niegdysiejszy wyznawca Putina) Ci z wielkiego biznesu z dnia na dzień odkryli, że są ze średniego biznesu, a ze średniego byli bladzi jak ściany sali na Kremlu i nie załamywali rąk tylko dlatego, że krzesła miały oparcie.  W ogóle Putin stał sam,  o wiele metrów dalej grupa gości – przedstawiciele biznesu i parę osób z rządu.  Szef związku przedsiębiorców, Aleksandr Szochin, wygłosił mowę z retoryką w rodzaju „sytuacja geopolityczna”, zrobimy co możemy i marzymy, aby Rosja nie wypadła z systemu globalnej gospodarki, aby się rozwijała, będziemy realizować międzynarodowe umowy, np. klimatyczne itp. Putin orzekł, że wojna to  „była wymuszoną decyzją. Ryzyko utraty bezpieczeństwa Rosji tak wzrosło, że nie można inaczej, gdyby NATO przybliżyło się do granicy mogłoby powstać ryzyko”.  Jako rekompensatę obiecał  większą wolność gospodarczą (co by miało znaczyć nie wiadomo) i współpracę z rządem. Wezwał do „zrozumienia dla obecnej sytuacji i współpracy z rządem uwzględniając  istniejące realia”. Podziękował za dotychczasowe sukcesy, pracę w trudnych warunkach „wierzę, że my będziemy w nowych, właściwie supernowych okolicznościach pracować solidarnie i równie efektywnie”.  

Pozostaje nam stwierdzić brak logiki w retoryce Putina. Skoro ryzykiem dla niego jest NATO na granicy, Ukraina, której nikt nie chciał przyjmować do NATO,  takie ryzyko oddalała. Faktyczne włączenie jej do Rosji – przeciwnie. Państwa NATO przestały postrzegać Rosję wyłącznie jako partnera.  Sankcje zwykle są uciążliwe dla zwykłych obywateli, a nie dla władz, nie mniej….

 

 

 

Komentarze