Zachwyt nad tymi "profesjonalistami" wyraźnie podzielają władze Rosji, którym wydaje się, że odnalazły cudowny sposób na wygranie wojny, reedukację (lub pozbycie się) przestępców, uniknięcie (przed wyborami!) powszechnej mobilizacji i utarcie nosa Prigożynowi. Stąd szybka ścieżka legislacyjna odpowiedniej ustawy (zob. post "Złodzieje oszuści i zwykli bandyci na drodze do odkupienia win? z 14 czerwca). Nowa ustawa ma obowiązywać tylko w okresie stanu wojennego, wojny i obecnej operacji specjalnej. Objęci nią są wszyscy przestępcy i podejrzani o czyny karalne, z niewielkimi wyjątkami (szpiegostwo, terroryzm, pedofilia). Kontrakt jest bezterminowy i wygasa tylko w razie potwierdzonych czynów bohaterskich, utraty zdrowia, skończenia 50 lat lub zakończenia wojny (pardon, SWO). Co ciekawe, nie pozwala się wstąpić do Wagnerowców, oni też nie mogą prowadzić werbunku.Nas ciekawią skutki tego eksperymentu. Prigożyn zawierał kontrakty półroczne, cieszył się autorytetem w kryminalnym świecie, oferował lepsze wyposażenie i dotrzymał zobowiązań. Armia nie ma tych atutów.
Spójne to to wszystko nie jest. Dziś Szojgu oznajmił, że pod koniec czerwca b.r. utworzy rezerwową armię. Już podpisał 114 tys. kontraktów na służbę zawodową i 52 tys. z ochotnikami. Codziennie ponoć zawiera 1336 umów. Jak twierdzi Szojgu - chłopcy rwą się do walki, przewidziano dla tej armii 3700 czołgów, czynnych jest 8 poligonów itp. Skoro tak wspaniale, to po cholerę werbują złodziei i bandytów? W komentarzach do informacji na ten temat pada pytanie "gdzie jest w taki razie główna armia?" oraz kogo zmobilizowano do rezerwowej?
Komentarze
Prześlij komentarz