Dyscyplina, w rozumieniu Prigożyna, oznacza nie tylko masowe rozstrzeliwanie dezerterów, ale też niekompetentnych dowódców, urzędników i osób zarządzających przemysłem zbrojeniowym. Cały kraj powinien przygotować się do długiej wojny. Wołał w Jekaterynburgu: " musimy skończyć budowanie pięknych mostów, wielkich teatrów, otwieranie nowych scen, wszystko musimy przekierować na obronę!". Rosja jest bogata, samowystarczalna: "mamy ludzi, informatyków. Mamy metale, złoto, ludzi surowce i energię -- możemy wyprodukować tyle broni i amunicji ile tylko zechcemy. Sami się też możemy wyżywić!".
Nas najbardziej zszokowało spotkanie w Niżnym Nowogrodzie. Rozmówcy pytali o drony, które spadły na Moskwę. Prigożyn uspokoił ich, że Niżnyj Nowogrod nie jest w zasięgu rakiet ukraińskich. Jego zdaniem, armia ukraińska może natomiast niezauważenie, stopniowo zajmować rosyjskie terytorium, na przykład przez granicę biełgorodzką. Na pytanie jak daleko armia i grupy dywersyjne mogą wejść w głąb Rosji, Prigożyn ocenił, że na około 150 km. Cytujemy: "To realne założenie, tyle mogą zająć. Zależy zresztą wszystko od szerokości frontu. Wtedy na zajętych terenach Ukraińcy zetkną się z problemami jakich my teraz doświadczamy -- z oporem społeczeństwa i partyzantką." Przypomniała się nam podsłuchana niegdyś przez WSU rozmowa dwóch rosyjskich komendantów. Jeden z nich już w wyobraźni widział zdobyty Kijów. Rozmówca go ochłodził Sasza, my raczej pilnujmy, żeby oni nie zajęli Biełgorodu i Rostowa!"
Natomiast tzw. czerwoną linię chyba przekroczyły oskarżenia pod adresem Szojgu. Kanały informacyjne CzWK Wagner opublikowały kolejny atak Prigożyna na podległą Ministerstwu Obrony (MO) armię regularną. Zarzucił, że wydano tam rozkaz wymordowania opuszczających front Wagnerowców. Drogi ich odejścia okazały się zaminowane. Do tragedii nie doszło ponieważ żołnierzy zaniepokoiła "podejrzana aktywność armii". Prigożyn zapewnił publicznie, że ludzie, którzy zakładali ładunki i miny przeciwczołgowe, aby pozabijać Wagnerowców, reprezentowali ministerstwo obrony. I zlecił badania. No i opublikował pierwszy raport. Zgodnie z nim saperzy CzWK Wagner na drodze wycofywania się swoich oddziałów zauważyli miny i inne materiały wybuchowe. W czasie ich neutralizacji zaczęto do nich strzelać od strony "regularnych". Wagnerowcy odpowiedzieli ogniem i w ramach odpierania napadu (ustranienija agresii) aresztowali podpułkownika, w sztok pijanego dowódcę 72-giej brygady zmechanizowanej. W sieci pojawił się filmik ze skutym podpułkownikiem.
Wszystko to spina się w jedną kampanię medialną, gruntownie sprzeczną z przekazem serwowanym przez oficjalne media. Jak to określił ktoś z internautów Prigożyn stara się zastąpić rząd, armię i parlament. I ludzie wierzą w jego moc.
Komentarze
Prześlij komentarz