Zaległości alimentacyjne rosną w Rosji zawrotnym tempem. W 2012 roku sięgały ponad 20 mld rubli,
obecnie przekroczyły 156 mld rubli. Płaci je nie więcej niż 20% zobowiązanych, głównie mężczyzn, nie płaci - ponad 1,5 mln. Wraz ze wzrostem zaległości wzrosła liczba sfrustrowanych niewiast. Sądy nie dają sobie rady ze ściąganiem długów alimentacyjnych, dłużnicy do perfekcji opanowali umiejętności wymigiwania się od zapłaty. Jedyną realną barierą okazał się zakaz opuszczania kraju, ale mało kto z zadłużonych planuje zagraniczne wojaże. Niespodziewanie problem złagodzić udało się Putinowi. Ogłosił, że każdy żołnierz walczący z Ukrainą otrzyma godziwe wynagrodzenie, a jego rodzina i spadkobiercy w razie śmierci bojownika - milionowe odszkodowanie. Tysiące niewiast dostrzegło w obietnicy prezydenta życiową szansę i zabrało się za wysyłanie swoich ex-mężów na front. Pielęgnowana latami niechęć, żądza odwetu za trudy samotnego rodzicielstwa i brak pieniędzy skłoniły panie do działania. Jak najlepsi detektywi odnajdywały adresy, miejsce zatrudnienia i inne dane byłych małżonków i przekonywały odpowiednie organy o konieczności ich udziału w wojnie. Panie spiknęły się na serwisach społecznościowych, wspomagając wzajemnie w tych zbożnych działaniach. Okazało się, że wojenkomaty (wojskowe komendy uzupełnień) o wiele lepiej sobie radzą od cywilnych sądów w znajdowaniu i werbowaniu dłużników alimentacyjnych, a gdy sobie radzą gorzej skargi do władz wyższej instancji kierowane przez owe panie zmuszają je do odpowiednich starań. Nie trzeba dodawać, że inicjatywa jest darem z nieba dla ministerstwa obrony zainteresowanego naborem "mięsa armatniego". Panie różnie tłumaczą swoje prośby skierowane do sądów, prokuratury, komisariatów, ministerstwa obrony etc. dotyczące wysłania na front byłych partnerów. Rewanżem za samotne macierzyństwo, trudnościami materialnymi, zasłużoną zemstą. Dla nich były mąż od dawna nie istnieje i cieszą się na myśl o pieniądzach uzyskanych w razie jego śmierci. Nie zastanawiają się nad realiami i sensem wojny. Śmierć czy kalectwo byłego partnera przeliczają na należne im pieniądze.
obecnie przekroczyły 156 mld rubli. Płaci je nie więcej niż 20% zobowiązanych, głównie mężczyzn, nie płaci - ponad 1,5 mln. Wraz ze wzrostem zaległości wzrosła liczba sfrustrowanych niewiast. Sądy nie dają sobie rady ze ściąganiem długów alimentacyjnych, dłużnicy do perfekcji opanowali umiejętności wymigiwania się od zapłaty. Jedyną realną barierą okazał się zakaz opuszczania kraju, ale mało kto z zadłużonych planuje zagraniczne wojaże. Niespodziewanie problem złagodzić udało się Putinowi. Ogłosił, że każdy żołnierz walczący z Ukrainą otrzyma godziwe wynagrodzenie, a jego rodzina i spadkobiercy w razie śmierci bojownika - milionowe odszkodowanie. Tysiące niewiast dostrzegło w obietnicy prezydenta życiową szansę i zabrało się za wysyłanie swoich ex-mężów na front. Pielęgnowana latami niechęć, żądza odwetu za trudy samotnego rodzicielstwa i brak pieniędzy skłoniły panie do działania. Jak najlepsi detektywi odnajdywały adresy, miejsce zatrudnienia i inne dane byłych małżonków i przekonywały odpowiednie organy o konieczności ich udziału w wojnie. Panie spiknęły się na serwisach społecznościowych, wspomagając wzajemnie w tych zbożnych działaniach. Okazało się, że wojenkomaty (wojskowe komendy uzupełnień) o wiele lepiej sobie radzą od cywilnych sądów w znajdowaniu i werbowaniu dłużników alimentacyjnych, a gdy sobie radzą gorzej skargi do władz wyższej instancji kierowane przez owe panie zmuszają je do odpowiednich starań. Nie trzeba dodawać, że inicjatywa jest darem z nieba dla ministerstwa obrony zainteresowanego naborem "mięsa armatniego". Panie różnie tłumaczą swoje prośby skierowane do sądów, prokuratury, komisariatów, ministerstwa obrony etc. dotyczące wysłania na front byłych partnerów. Rewanżem za samotne macierzyństwo, trudnościami materialnymi, zasłużoną zemstą. Dla nich były mąż od dawna nie istnieje i cieszą się na myśl o pieniądzach uzyskanych w razie jego śmierci. Nie zastanawiają się nad realiami i sensem wojny. Śmierć czy kalectwo byłego partnera przeliczają na należne im pieniądze.
Komentarze
Prześlij komentarz